Autorzy raportu, deputowani Eric Diard z centroprawicowej partii Republikanie i Eric Poulliat z prezydenckiego ugrupowania La Republique en Marche, zalecają częstsze i bardziej systematyczne kontrole administracyjne zarówno przy zatrudnianiu, jak i wobec już zatrudnionych pracowników.
Deputowani wskazują, że w "przeludnionych więzieniach", odsiadujący wyroki terroryści islamscy nie są naprawdę oddzieleni od innych więźniów, a do radykalizacji dochodzi również wśród strażników. Autorzy raportu wymieniają przypadek jednego z nich, modlącego się wraz z uwięzionym islamistą. Inny pracownik więzienia, gdy uznano go za "zradykalizowanego", przeniesiony został do pracy do zakładu dla małoletnich. Według raportu sprawą zradykalizowanych kobiet nikt się nie zajmuje.
W dokumencie zwrócono uwagę na "brak czujności" przy zatrudnianiu pracowników paryskiego transportu publicznego. Jednym z terrorystów, który 13 listopada 2015 roku w Paryżu brał udział w masakrze w sali koncertowej Bataclan, był były kierowca paryskiego autobusu.
Autorzy raportu za "zadziwiające" uważają to, że pracownicy paryskich portów lotniczych, mający kartoteki "zradykalizowanych", posiadają przepustki do "stref bezpieczeństwa" tych lotnisk.
Według raportu szczególnie niebezpieczna jest sytuacja w "niektórych klubach sportowych", gdzie pewne sale i urządzenia zakazane są dla kobiet. Tam, gdzie kobiety są dopuszczane, obowiązują zasłony zakrywające włosy. W szatniach odbywają się wspólne modlitwy, w stołówkach i bufetach dostać można jedynie żywność z uboju halal, czyli sporządzoną według muzułmańskich przepisów rytualnych. W planowaniu zawodów bierze się pod uwagę święta muzułmańskie.
Rady miejskie nie badają profili strażników miejskich, jeszcze większa pobłażliwość panuje przy zatrudnianiu ochroniarzy, "co ma szczególne znaczenie przed zbliżającymi się igrzyskami olimpijskimi" w 2024 roku – zauważają komentujący raport dziennikarze.
"Raczej nie ulegają radykalizacji" siły bezpieczeństwa, a więc policja, żandarmeria i wojsko, a to "dzięki skutecznej polityce prewencji i wykrywania" - czytamy w raporcie, cytowanym w środowym numerze dziennika "Le Parisien". W policji i żandarmerii "jest 30 przypadków wymagających czujności"; procentowo jest to liczba niewielka, ale bynajmniej "nie bez znaczenia w okresie, gdy zagrożeni jesteśmy bardziej niż kiedykolwiek" - dodano.
Komentując raport w dzienniku "Le Figaro" Yves Threard stwierdził, że wskazuje on na sprawę oczywistą, jaką jest coraz szybszy "postęp walczącego i zdobywczego islamu na naszej ziemi". Publicysta uznał opisywaną przez deputowanych sytuację za "owoc lat tchórzliwej słabości". Wyraził przy tym nadzieję, że raport "spowoduje wstrząs" w społeczeństwie i "zmusi w końcu prezydenta (Emmanuela) Macrona, by zaprzestał wstydliwego milczenia i potwierdził znaczenie laickości we Francji".