On - symbol młodego pokolenia, wokalista słynnego francuskiego rockowego zespołu Noir Desir. Ona - uznana aktorka. Ich miłość zaczęła się jak w powieści - skończyła zaś jak kryminalna historia z brukowca, śmiercią kochanki. Cztery lata temu tą zbrodnią żyła cała Francja. Dzisiaj, kiedy Bertrand Cantat stara się o przedterminowe zwolnienie z więzienia, zabójstwo Marie Trintignant wróciło na łamy wszystkich francuskich gazet.

W 2004 roku Bertrand Cantat trafił do więzienia za śmiertelne pobicie swojej partnerki - córki znanego aktora Jean-Louis Trintignanta. Francuzi podzielili się na dwa obozy. Dla jednych muzyk był potworem w ludzkiej skórze, dla innych stał się ofiarą nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Klan Trintignantów, jednej z najbardziej znanych rodzin środowiska filmowego z bogatej klasy wyższej, stanął naprzeciw zwyczajnej Francji - przyjaciół i fanów grupy Noir Desir. Gazety, jakby nie wiedząc, jakie zająć stanowisko, prezentowały obie wersje: pokazywały dramat rodziców zabitej aktorki, ale równocześnie pisały o tragedii Bertranda Cantata. "Niszczycielska miłość", "Tragiczna para" - krzyczały nagłówki artykułów.

Teraz, kiedy sąd ma zdecydować o wyjściu Cantata na wolność, debata odżyła z dawną mocą. A chłopięca twarz wokalisty, dokładnie tak jak cztery lata temu, pojawiła się we wszystkich gazetach. "Odzyska wolność?" - pytał dwa dni temu dziennik "Liberation", "Miłość pokonana" - pisał "Le Monde". Inne gazety doniosły, że członkowie Noir Desir, którzy po aresztowaniu Cantata nie przestali grać, czekają na powrót swojego wokalisty. Jego żona, którą przecież zostawił dla Marie Trintignant, nadal ciepło opowiada o ojcu swoich dzieci. Jedyną osobą, która publicznie protestuje przeciwko wypuszczeniu Cantata z więzienia, jest matka Marie.

W liście wysłanym do sędziego, Nadine Trintignant, która jest znaną we Francji reżyserką, podkreśliła, że zwolnienie zabójcy jej córki byłoby przedwczesne. Matka przypomina, że nie złożyła odwołania po skazaniu Cantata na osiem lat więzienia jedynie pod warunkiem, że odsiedzi on całość kary. Gorąca dyskusja na ten temat trwa też na forach internetowych. Tu również opinie są skrajne - część internautów nazywa wokalistę Noir Desir mordercą, inni wrażliwym poetą...

Niszczycielska miłość
Marie Trintignant, drobną brunetkę z wielkimi oczami, znał we Francji każdy. Kiedy poznała Bertranda Cantata, była już 41-latką z czwórką dzieci. Dwa lata młodszy Cantat pochodzi z prostej rodziny z Normandii. Ten trochę podobny do Jima Morrisona wielbiciel Majakowskiego, Blake’a i Rimbauda jest ulubieńcem młodego, zbuntowanego francuskiego pokolenia.

Miłość spadła na nich jak grom z jasnego nieba. Poznają się na koncercie Noir Desir, na który Marie przychodzi z siostrą Bertranda. "Od razu było widać, że między nimi zaiskrzyło" - opowiadała potem Anne.

Aktorka była wtedy jeszcze w związku ze znanym reżyserem, ojcem jej najmłodszego syna Julesa. Bertrand zaś miał za kilka miesięcy zostać po raz drugi ojcem. Jednak kiedy kilka dni po koncercie Marie zaprasza go z przyjaciółmi na kolację do siebie do domu, muzyk nie waha się ani chwili. Spotykają się coraz częściej. Bertrand jeszcze asystuje przy porodzie swojej córeczki Alice, ale wkrótce potem jego żona prosi, żeby odszedł do Marie. "Byli jak dwoje zakochanych nastolatków. Nic innego się dla nie liczyło" - tłumaczyła później Kristina Rady.

Kilka miesięcy później Bertrand wprowadza się do Marie. Już wtedy jednak między kochankami pojawiają się pierwsze spięcia. Marie była jak rozpieszczona dziewczynka - jeden nieodebrany przez kochanka telefon, jedno spóźnienie mogło być powodem do załamania nerwowego. A przy tym wszystkim była niesłychanie czarująca. "Potrafiła być okrutna, ale po chwili wybaczało się jej wszystko. Miała w sobie to <coś>" - tłumaczą jej przyjaciele.

Zdaniem najbliższych związek Marie z muzykiem był destrukcyjny. Bertrand chudnie 10 kilogramów, zaczyna palić papierosa za papierosem i regularnie popija. Nie odstępuje Marie na krok, chce ją mieć tylko dla siebie. "(...) On ją w swojej zaborczości izolował od rodziny, wypominał uprawianie aktorskiego zawodu i chciał ją wyrwać ze środowiska, w którym żyła" - pisała w książce wydanej po śmierci córki Nadine Trintignant.

Zupełnie inaczej widziała to siostra Cantata, Anne: "Po raz pierwszy w życiu Marie związała się z kimś spoza filmowej rodziny. Wreszcie mogła z dystansu spojrzeć na swoje życie. Planowała wziąć trochę wolnego, chcieli z Bertrandem więcej czasu poświęcić dzieciom, podróżować..." - mówiła w wywiadach. Jeszcze 22 czerwca, na miesiąc przed śmiercią, Marie wysyła SMS-a do siostry kochanka: "Będę ci zawsze wdzięczna za Bertranda. Boże, jak my się kochamy...".

Zabójczy SMS
Oboje są już wtedy w Wilnie, gdzie Marie kręci film, a Bertrand jej wiernie towarzyszy. Zdjęcia trwają dwa miesiące, a aktorka pracuje sześć dni w tygodniu. W tym czasie Bertrand zwiedza miasto, daje wywiady do litewskiej telewizji, a przede wszystkim... nudzi się. Na pytania dziennikarzy, czy jest coś ważniejszego w jego życiu od muzyki, odpowiada: "My love, my love...".

Muzyk codziennie niecierpliwie czeka, aż Marie skończy zdjęcia. Ona wraca z planu zmęczona, coraz częściej dochodzi do kłótni. Sąsiedzi z hotelu słyszą trzaskanie drzwiami, odgłosy rzucania ciężkimi przedmiotami, krzyki. A Marie pojawia się na planie filmowym coraz bardziej przygaszona. Na chwilę dołączają do nich dzieci - trzech synów aktorki i jeden piosenkarza. Ale kryzys się tylko pogłębia, dzieci wracają do domu wcześniej niż przewidziano.

20 lipca w niedzielę do wokalisty Noir Desir dzwoni żona. Telefon jest przełączony na tryb głośnomówiący, więc Marie słyszy całą rozmowę. Po zakończeniu konwersacji aktorka robi scenę kochankowi, że jest zbyt poufały w stosunkach z żoną. Kilka dni później, 26 lipca pada ostatni klaps na planie "Colette". Bertrand siedzi sam w hotelu i dzwoni do siostry. Zwierza jej się, że już dłużej nie wytrzyma w Wilnie. Dzwoni też do żony i informuje ją, że od tej pory mogą się porozumiewać tylko za pomocą SMS-ów. Potem odwiedza Marie na planie, gdzie dowiaduje się, że ona też dostała wiadomość od męża, reżysera Samuela Benchetrita. Kiedy Marie kręci kolejną scenę, Cantat nie wytrzymuje i zagląda do jej komórki. Tam czyta, że mąż zaprasza aktorkę na promocję ich wspólnego filmu "Janis i John" i dodaje: "Dziękuję ci, moja malutka Janis".

Bertrand jest wściekły i straszliwie zazdrosny. Późnym wieczorem idą jednak razem na kolację do litewskiego znajomego. Tam piją więcej niż zwykle. Kiedy po północy wracają do hotelu, zaczynają się kłócić. W pewnym momencie, według późniejszych relacji Bertranda, Marie wpada w furię, dochodzi do przepychanek. Kochanek uderza ją w twarz. Tak mocno, że drobniutka aktorka pada nieprzytomna na ziemię. Bertrand przenosi ją do pokoju, rozbiera i kładzie na łóżku. Jak w transie dzwoni do przyjaciół do Francji, do żony, ale także do męża Marie, któremu wyznaje, że uderzył Marie. Nad ranem telefonuje do brata aktorki Vincenta, który jest razem z nimi w Wilnie. Mówi bardzo nerwowo, wspomina coś o sprzeczce, o tragicznej sytuacji. Vincent zaniepokojony jego tonem biegnie do hotelu, gdzie Bertrand tłumaczy mu, że Marie za dużo piła i nie wolno jej teraz budzić. Muzyk nalewa sobie lampkę wina i zwierza się, że w jego związku z Marie nie dzieje się najlepiej. Po siódmej Vincent jednak zaczyna się denerwować, dlaczego jego siostra nie wstaje. Wchodzi do sypialni, zapala światło i widzi zakrwawioną twarz Marie. Natychmiast wzywa pomoc.

Ostatnie spotkanie
Aktorka w śpiączce trafia do szpitala. Trafia też tam później Bertrand, który prawdopodobnie próbował popełnić samobójstwo, jak tylko uświadomił sobie, co się stało. W wileńskim szpitalu kochankowie nieświadomie spotykają się po raz ostatni. Przy łóżku Marie gromadzi się jej cała rodzina. Z Bertrandem są jego przyjaciele z Noir Desir, przyjeżdża też z Francji żona.

28 lipca 2004 o godzinie 10.15 w maleńkiej sali w litewskim sądzie zaczyna się proces Bertranda Cantata. Naprzeciwko niego siedzi Nadine Trintignant i 17-letni syn Marie. Muzyk przyznaje się, że pobił Marie, ale twierdzi, że nie była to zbrodnia. Przeprasza rodzinę. Matka aktorki oskarża go jednak o zmaltretowanie Marie. "Siedział godzinę przy mojej umierającej córce i jej nie pomógł" - zarzuca mu.
































Reklama

Trzy dni później, 1 sierpnia Marie umiera. W marcu 2004 roku Cantat zostaje skazany na osiem lat więzienia za brutalne pobicie i spowodowanie śmierci aktorki Marie Trintignant. Karę odsiaduje we Francji.

Dwa dni temu, 20 września, paryski sąd rozpatrywał wniosek Bertranda Cantata o przedterminowe zwolnienie. Czy wyjdzie z więzienia, okaże się 15 października.