Z danych opublikowanych na portalu earthquketrack.com, który zajmuje się monitorowaniem aktywności sejsmicznej na świecie, wynika, że nocny wstrząs miał hipocentrum na głębokości 10 km.
Jest to najsilniejsze trzęsienie ziemi w Albanii od 20-30 lat - napisała albańska agencja ATA. Jak relacjonowały media, wstrząsy były odczuwalne w sąsiedniej Czarnogórze i Macedonii Północnej.
Większość rannych odniosła lekkie obrażenia, wśród nich - jak przekazały lokalne media - wiele młodych osób z urazami głowy i kończyn. Część rannych wymagała leczenia w szpitalu. Wiele osób trafiło tam z powodu ataków paniki. Według rzeczniczki ministerstwa obrony na razie nie ma doniesień o ofiarach śmiertelnych.
Jak wynika z informacji podanych przez władze, pierwszy wstrząs objął swym zasięgiem 600-tysięczną stołeczną Tiranę, a także 175-tysięczne Durres na wschodzie kraju - drugie co do wielkości miasto kraju i jego główny port, a także inne miasta w regionie. Wystąpił on krótko po godz. 16, był najsilniejszy i miał magnitudę 5,8 (według amerykańskiej służby geologicznej USGS - 5,6). Później nastąpiły trzy wstrząsy wtórne o magnitudzie kolejno 5,1 oraz 4,7 i 4,8. Pierwsze dwa odnotowano w ciągu dwóch godzin po pierwszym, zaś ostatni wstrząs miał miejsce krótko po północy, wywołując panikę wśród zaspanych i zdezorientowanych mieszkańców, którzy wybiegli na ulice.
W nocy z soboty na niedzielę zwołano nadzwyczajne posiedzenie rządu. Wstępnie ustalono na nim, że na skutek trzęsienia uszkodzonych zostało ponad 290 budynków, w tym siedzibę wydziału geologii uniwersytetu w Tiranie, a w kolejnych 20 budynkach mieszkalnych pojawiły się rysy, w niektórych przypadkach biegnące przez kilka pięter. Żaden budynek się nie zawalił, z jednego ewakuowano mieszkańców.
W związku z trzęsieniem ziemi albański premier Edi Rama odwołał swój wyjazd na szczyt ONZ w Nowym Jorku.
Albania znajduje się w strefie podatnej na trzęsienia ziemi, którą co kilka dni nawiedzają wstrząsy, choć większość z nich nie jest odczuwalna.