Amerykanie prędzej wybraliby prezydenta Murzyna lub prezydenta kobietę niż kogoś, kto ich zdaniem jest za stary do pełnienia urzędu - wynika z sondażu ogłoszonego przed jutrzejszym maratonem prawyborczym. "To koniec 71-letniego Johna McCaina i nadzieja dla demokratycznej pary Barack Obama/Hillary Clinton" - mówią jedni. "To jedynie efekt wpajanej Amerykanom politycznej poprawności" - tonują inni.
Gallup pytał Amerykanów, na kogo z czworga kandydatów na pewno nie zagłosują. Okazało się, że Demokraci mają o wiele mniejszy elektorat negatywny. Jedynie 5 procent wyklucza głosowanie na czarnego i oddanie głosu Barackowi Obamie, zaś jedynie 11 procent zapowiedziało, że nie zagłosuje na kobietę i tym samym a priori odmówiło poparcia Hillary Clinton. Jeżeli wierzyć badaniu, to Republikanie mają problem. Aż 24 procent otwarcie mówi, że nigdy nie zagłosuje na mormona, tym samym odbierając szansę Mittowi Romneyowi. Sensacją jest natomiast lęk przed powierzeniem sterów władzy osobie w podeszłym wieku.
71-letni John McCain, weteran Wietnamu, może być pewien, że dla 42 procent rodaków jest... za stary na Biały Dom. Część analityków podkreśla, że skład prezydenckiego wyścigu sam w sobie jest sensacją. "Jeszcze w połowie lat 90. taki zestaw faworytów w wyborach prezydenckich byłby nie do pomyślenia. To wyraz szybkiej ewolucji amerykańskiego społeczeństwa" - komentowała w jednej z wypowiedzi Susan Carroll z Centrum na rzecz Kobiet w Rutgers University.
W takiej walce czterech ewenementów istotnie zaczyna mieć znaczenie, który z nich ma najmniej istotną słabość. Pod adresem Hillary Clinton przeciwnicy skandowali: "Uprasuje nam koszulę", Romneyowi wytykano, że jego prezydentura oznaczać będzie objęcie Waszyngtonu przez ludzi mormońskiej "sekty", zaś McCainowi niemal bez ogródek mówiono: może nie dożyć końca kadencji.
Nawet Baracka Obamy nie oszczędzono, choć rasistowskie wypowiedzi mogą w wielu stanach być przestępstwem. Sztab pani Clinton usilnie próbował go uwikłać w debatę na tematy rasowe i przedstawić jako przywódcę murzyńskiej wspólnoty etnicznej. Z sondażu wynika, że jedynie atak na "dziadka" McCaina okazał się skuteczny.
Analitycy przestrzegają jednak, by Demokraci nie przykładali do badania zbyt dużej wagi i że Amerykanie zapomną o swoich deklaracjach, gdy tylko znajdą się sami w kabinie wyborczej. Mechanizm ten znany jest bowiem od dawna i powtarza się np. w czasie, gdy o jakiś urząd ubiega się Murzyn.
"Ludzie zawsze deklarują, że mogą głosować na czarnego. Chcą wypaść poprawnie i boją się, że się ich posądzi o rasizm" - mówi DZIENNIKOWI Amy Kauffman z Hudson Institute. Mechanizm, w którym polityczna poprawność nie wytrzymuje wyborczej próby, potwierdza opublikowany wczoraj sondaż "Washington Post". Demokratyczną nominację zdobędzie według niego Hillary Clinton, a republikańską McCain. I okazuje się, że "staruszek" mimo wszystko wygra Biały Dom.