Maciej Miłosz: Prezydent zatwierdzi dziś nową Strategię Bezpieczeństwa Narodowego RP. Trudno tego nie odebrać jako efektownego rozpoczęcia kolejnej kampanii wyborczej.

Reklama

Paweł Soloch (szef BBN): Przypomnę, że już w 2018 r. na polecenie Andrzeja Dudy BBN przygotowało rekomendacje do strategii, które po akceptacji prezydenta zostały przesłane stronie rządowej. Prace międzyresortowego zespołu opracowującego projekt dokumentu ruszyły w 2019 r. i był on gotowy na początku 2020 r. Jednak po wybuchu epidemii koronawirusa prezydent uznał, że należy dokonać przeglądu strategii pod kątem obecnej sytuacji. Te refleksje okołokryzysowe pojawiły się po kilku tygodniach i dlatego strategia jest gotowa dopiero teraz.

Jeszcze przed wejściem w życie trzeba było ten dokument aktualizować. Nie pokazuje to jego słabości?

Nie mówimy o aktualizacji, ale o weryfikacji. Odniesienia do sytuacji epidemicznych – czy szerzej różnego rodzaju kryzysów – były już w pierwotnym projekcie. Teraz dokonaliśmy pewnych modyfikacji. Zwrócę też uwagę, że krytyka poprzedniej strategii koncentrowała się głównie wokół tego, że została napisana tuż przed rosyjską agresją na Krym i nie uwzględniła tego w wystarczający sposób.

Co jest obecnie głównym zagrożeniem dla Polski?

Zagrożenia zewnętrzne są niezmienne. Głównym są konsekwencje agresywnej polityki Rosji. Naszą odpowiedzią jest potrzeba silnych więzi z Sojuszem Północnoatlantyckim i Unią Europejską. W dokumencie zwracamy również uwagę na konieczność utrzymania jedności Zachodu, zwłaszcza w relacjach transatlantyckich: Unia Europejska – NATO, Stany Zjednoczone – Europa. Nowym wyzwaniem dla jedności Zachodu stała się rywalizacji między USA a Chinami. Warto, by kraje naszego regionu miały w tym obszarze wspólne stanowisko.

Duży nacisk, być może nawet większy niż na kwestie zewnętrzne, położyliśmy na bezpieczeństwo wewnętrzne i wzmocnienie instytucji państwa. Potrzebne jest zdynamizowanie procesu znoszenia silosowości ministerstw poprzez wzmocnienie roli koordynacyjnej w rządzie. Wiele środowisk eksperckich od lat postulowało, by przy prezesie Rady Ministrów powstał komitet koordynujący sprawy bezpieczeństwa narodowego.

Ale przecież mamy już rządowe centrum bezpieczeństwa.

Tu chodzi o komitet Rady Ministrów, gdzie ministrowie bądź ich przedstawiciele w randze sekretarza stanu uzgadniają kwestie związane z bezpieczeństwem. Kiedyś, jeszcze za rządów Jerzego Buzka, był tzw. Komitet Spraw Obronnych, ale jego idea wywodziła się z okresu PRL, a jego kompetencje były ograniczone do spraw obronnych.

Idea struktury zajmującej się szeroko pojętymi kwestiami bezpieczeństwa ma głęboki sens. Przecież jeśli mówimy o kwestiach bezpieczeństwa narodowego, to nie dotyczą one tylko ministerstwa spraw wewnętrznych i MON, ale również ministra zdrowia, rolnictwa, energetyki, finansów itd.

Gdzie leżą nasze największe słabości wewnętrzne? Co trzeba wzmocnić?

Podstawowym wyzwaniem jest zbudowanie zdolności państwa do odpowiedzi na kryzysy, których dzisiaj nawet nie jesteśmy w stanie zdefiniować. Chodzi o to, by móc się szybko przystosować do zmieniającego się otoczenia. Oczywiście mamy katalog tradycyjnych zagrożeń, jak wspominana polityka rosyjska, ale trzeba się też przygotowywać na nowe jej formy i wyzwania, których jeszcze nie dostrzegamy.

Coraz większe znaczenie ma cyberprzestrzeń, i związane z tym dylematy dotyczące odstraszania. Na przykład Amerykanie w swojej doktrynie zastrzegają możliwość konwencjonalnej odpowiedzi na atak w cyberprzestrzeni.

Potrzebne jest również wzmocnienie odporności państwa, obejmujące nie tylko mechanizmy koordynowania kryzysów i obrony na najwyższych szczeblach, lecz także budowanie systemu obrony cywilnej i ochrony ludności.

Dlatego potrzebna nam jest z jednej strony ustawa o zarządzaniu bezpieczeństwem narodowym, a z drugiej – rewizja i nowe akty prawne dotyczące obrony cywilnej kraju, która, szczególnie w wymiarze wielkomiejskim, praktycznie nie istnieje. W przypadku pandemii taką rolę zaczęły odgrywać Wojska Obrony Terytorialnej, chociaż nie jest to ich zasadniczą misją.

To łatanie dziury w systemie.

Ale dobrze, że taką formację jak WOT mamy. Mamy też potężną armię wolontariuszy: ponad 70 tys. strażaków ochotników włączonych w spójny system ratowniczy. Są też inne organizacje. Być może trzeba je bardziej zintegrować z systemem bezpieczeństwa. Chodzi o to, by ludzie byli w systemie i w razie czego poddawali się mobilizacji. Dlatego system wprowadzony przez WOT jest dobrym przykładem.

Jeżeli mówimy o bezpieczeństwie narodowym, nie myślimy wyłącznie o wojsku i bezpieczeństwie militarnym. Również inne grupy zawodowe i podmioty mają tutaj do odegrania istotną rolę. W czasie kryzysu ktoś będzie opiekował się starszymi, ktoś będzie uczył, a inny działał w służbach. A jeszcze inny zapewniał produkcję i dostarczanie usług i środków zapewniających ochronę i przetrwanie ludności. To są nowe elementy strategii.

A jeśli chodzi o bezpieczeństwo militarne?

W strategii podkreślamy, że powinniśmy dążyć do tego, by wydawać 2,5 proc. PKB na obronność. Pandemia nie zmienia wektorów polityki naszego wschodniego sąsiada. Dlatego nawet przy cięciach budżetowych my też tego nie powinniśmy robić. Powinniśmy też dokończyć reformę systemu dowodzenia i poprawić łączność, mobilność oraz system budowy rezerw.

Musimy też odpowiadać na nowe wyzwania. Pandemia pokazała, jak istotne jest rozwijanie i podtrzymanie chociażby zdalnych systemów komunikacji między najważniejszymi osobami w państwie. Coraz więcej uwagi musimy poświęcać bezpieczeństwu łączy, tutaj olbrzymim wyzwaniem będzie budowa 5G.

Uwzględniliśmy też konieczność realizacji projektów infrastrukturalnych, które modyfikują kierunki wymiany ekonomicznej. Musimy stawiać nie tylko na relacje wschód – zachód, ale również na te północ – południe. Stąd podkreślenie znaczenia takich inicjatyw jak Trójmorze czy grupa B9 w NATO.

W tej strategii pojawia się Centralny Port Komunikacyjny.

Reklama

To postulat Ministerstwa Infrastruktury, poparty przez resort obrony. CPK ma znaczenie strategiczne również z wojskowego punktu widzenia. Potencjalnie CPK może być kolejnym punktem, gdzie w razie kryzysu możemy dokonywać sojuszniczych przerzutów sił w szybkim czasie. Ale oczywiście CPK będzie odgrywać przede wszystkim rolę gospodarczą, jako hub lotniczy dla naszego regionu. W takiej też perspektywie należy postrzegać projekt Baltic Pipe i budowę sieci przesyłu energii elektrycznej.

Dotychczas tego rodzaju dokumenty miały bardzo małe przełożenie na rzeczywistość.

Często spotykaliśmy się z głosami, że strategia to dokument, który ląduje na półce i nic z niego nie wynika. Że to tzw. półkownik. Tym razem prezydent oraz premier położyli nacisk, aby zapisy w strategii były punktami wyjścia do konkretnych działań. Stąd potrzeba stworzenia ustawy o bezpieczeństwie narodowym, ustawy o obronie cywilnej i ochronie ludności czy powołania komitetu Rady Ministrów ds. bezpieczeństwa narodowego. Dodatkowo nad obecną strategią dyskutowali przede wszystkim przedstawiciele instytucji, które wnioski z niej będą wdrażać, a nie niezależni eksperci, jak było to w poprzednim przypadku. To zwiększa szansę jej realizacji.