Według statystyk ADL w ubiegłym roku w USA doszło do 61 fizycznych napaści motywowanych antysemityzmem - w tym do trzech ataków terrorystycznych dokonanych przez prawicowych ekstremistów, a także do 1127 przypadków nękania oraz 919 aktów wandalizmu, wymierzonych np. w żydowskie cmentarze i synagogi. Łącznie zanotowano o 12 proc. więcej incydentów niż w 2018 roku.
Ponad połowa z przypadków fizycznej napaści miała miejsce w Nowym Jorku. Ofiarami ataków było 95 osób.
Według raportu 270 spośród odnotowanych incydentów przypisano grupom ekstremistycznym lub osobom wyznającym skrajne ideologie. Wśród nich byli m.in. członkowie rasistowskiej grupy The Base, którzy w ubiegłym roku zostali oskarżeni o wandalizowanie synagog.
Wśród wyliczonych przez Ligę przypadków 171 miało związek z Izraelem lub syjonizmem. Organizacja zaznacza, że choć krytyka Izraela i polityki tego państwa sama w sobie nie jest antysemityzmem, to ważny jest kontekst protestów.
Komentując raport, szef ADL Jonathan Greenblatt porównał antysemityzm do "wirusa", na którego nie ma lekarstwa. Zauważył przy tym, że pandemia koronawirusa w tym roku przyczynia się do zwiększonej popularności antysemickich teorii spiskowych.
"Czasami mówi się o antysemityzmie jako o najstarszym rodzaju nienawiści. Zdaje się nigdy nie przemijać. Tak naprawdę nie ma na niego żadnego antidotum ani leku" - powiedział szef organizacji cytowany przez agencję AP.