Prawie 30-letni Orioł K-266 płynął w asyście holownika rosyjskiej marynarki wojennej i dużego niszczyciela rakietowego Wiceadmirał Kułakow z Petersburga na Półwysep Kolski, gdy 30 lipca stracił napęd.

Orioł należy do kategorii okrętów podwodnych, która okryła się ponurą sławą, gdy w sierpniu 2000 roku eksplozja zniszczyła część okrętu Kursk podczas ćwiczeń na Morzu Barentsa. Okręt zatonął, zginęła cała jego załoga licząca 118 marynarzy - przypomina Thebarentsobserver.

Reklama

Gdy rosyjskie okręty przepływają przez wody terytorialne Danii obserwuje je duńska marynarka wojenna. Orioła i towarzyszące mu jednostki eskortował okręt patrolowy HDMS Diana. Jego załoga opisała tę sytuację na Facebooku jako dramatyczną - relacjonuje portal.

Według relacji marynarzy cała załoga Orioła w kamizelkach ratunkowych wyszła na przedni podkład; HDMS Diana zaoferowała pomoc, ale została ona "grzecznie, ale nie zaskakująco odrzucona".

Do okrętu podwodnego podpłynął rosyjski holownik i przygotowano liny do jego holowania, jednak po pewnym czasie Orioł ruszył.

Reklama

"Na myśl przyszedł nam film >Polowanie na Czerwony Październik<"

Marynarze HDMS Diany napisali, że gdy obserwowali tę sytuację i rosyjska załoga wyszła na pokład, na myśl przyszedł im natychmiast film "Polowanie na Czerwony Październik".

Napęd atomowy okrętu został naprawiony i rosyjskie okręty wojenne kontynuowały rejs na Półwysep Kolski.

Reklama

Również Norwegia śledziła poczynania Orioła, a rzeczniczka połączonego sztabu norweskich sił zbrojnych major Elisabeth Eikeland powiedziała, że jest to "zawsze niepokojące, gdy okręt tego typu ma problemy z napędem".

Rosyjskie źródło wojskowe, które przytoczyły agencje TASS i RIA Nowosti, zaprzeczyło doniesieniom na temat Orioła, oświadczając, że informacje, że "okręt stracił napęd nie odpowiadają rzeczywistości".