Tylko nieliczne samoloty z ewakuowanymi osobami opuszczały Kabul w ostatnich dniach. Bundeswehra oficjalnie wycofała się z misji ewakuacyjnej w czwartek. Jednak w Niemczech udało się zorganizować pomoc i w nocy z soboty na niedzielę wywieźć z Afganistanu kolejne osoby. "Mimo coraz bardziej dramatycznej sytuacji w Kabulu ponad 300 osobom udało się dotrzeć do bezpiecznej części kabulskiego lotniska i opuścić Afganistan" - informuje w niedzielę tygodnik „Der Spiegel”.

Reklama

Ok. 140 osób z niemieckimi paszportami lub dokumentami pozwalającymi na pobyt w Niemczech, a także osoby należące do miejscowego personelu, dotarły w sobotę wieczorem do wojskowej części lotniska. Przywiozła ich tam sześcioma autobusami niemiecka firma DHL, która nadal działa w Afganistanie. Z Kabulu mieli oni zostać przewiezieni amerykańskimi samolotami wojskowymi do Kataru.

"Podróż na lotnisko była prawdziwą odyseją"

"Podróż na lotnisko była prawdziwą odyseją, która trwała ponad 30 godzin. Ale potem, przy dużym szczęściu, autobusom udało się przejechać przez liczne punkty kontrolne talibów i w porozumieniu z siłami zbrojnymi USA w końcu dotarły na teren lotniska" – opisuje tygodnik.

Drugi konwój, złożony z pięciu autobusów wiozących 189 osób, dotarł na lotnisko tuż po północy i także został przepuszczony przez talibów. Według "Spiegla" była to kolumna pojazdów z Kabul Air Brigade (KAB) - akcji ratunkowej zainicjowanej w Niemczech przez stowarzyszenia prywatne i przedstawicieli mediów za wiedzą rządu federalnego. KAB wyczarterowała samolot do Kabulu, aby ewakuować stamtąd zagrożonych. Na pokładzie znajdował się m.in. reporter "Die Zeit".

KAB zarzuca federalnemu MSZ blokowanie akcji ewakuowania Afgańczyków. W opublikowanym w niedzielę oświadczeniu, przytoczonym przez "Die Zeit", KAB zarzuca rządowi „brak wsparcia i masowy opór wobec przygotowanej ewakuacji”, krytykuje „biurokratyczne i polityczne taktyki prewencji”. KAB dodaje, że "kiedy Portugalia z wdzięcznością przyjęła naszą ofertę ewakuacji dla swojego lokalnego personelu afgańskiego, niemieccy dyplomaci najwyraźniej próbowali sprawić, by samolot nikogo nie ewakuował".

Jak informuje "Die Zeit", rząd federalny odrzuca zarzuty i tłumaczy, że "chaos i niebezpieczeństwa w Kabulu oraz blokady na posterunkach kontrolnych talibów utrudniały dostęp do lotniska". "To nie miejsca w samolotach stanowiły 'wąskie gardło', ale bezpieczny transport osób potrzebujących ochrony na lotnisko” - podkreślono.