Naukowiec podkreślił, że nie należy mieć złudzeń wobec kandydatów na prezydenta Francji: Emmanuela Macrona i Marine Le Pen oraz ich stosunku do Rosji. - Dostrzegamy różnicę merytoryczną: Le Pen nie podejmowała dotąd ważnych decyzji państwowych, natomiast 22 lutego 2022 roku, czyli dwa dni przed inwazją Rosji na Ukrainę, to Francja Macrona wystrzeliła satelity przy użyciu rosyjskich rakiet nośnych. I to w sytuacji, kiedy wszystkie wywiady już wiedziały o planowanej przez Kreml agresji – zaznaczył Żurawski vel Grajewski.

Reklama

- Są też różnice retoryczne. Macron uznał wreszcie, że na Ukrainie Rosja popełnia zbrodnie wojenne a Le Pen tego nie zrobiła - zauważył politolog.

Istotna różnica

- Istotna różnica nie dotyczy stosunku kandydatów wobec Rosji, a sposobu integracji europejskiej - wskazał. - Macron dąży do tego, aby integracja unijna zmierzała ostatecznie w kierunku federalizacji Unii Europejskiej pod dominacją niemiecką z uwzględnieniem interesów francuskich - mówił profesor.

- Chociaż obecny prezydent Republiki Francuskiej chciałby mieć "równorzędną Francję", ale ten kraj nie ma na to siły - jest potwornie zadłużony. Niemcy pozwalają czasami Francuzom grać w ten sposób, nawet powołano specjalny budżet strefy euro, ale tam są symboliczne pieniądze - mówił rozmówca Polskiej Agencji Prasowej. - Z kolei Marine Le Pen na warunki niemieckie i dominację Berlina w Unii Europejskiej się nie godzi - zwrócił uwagę.

Zdaniem Żurawskiego vel Grajewskiego większości Francuzów nie przeszkadza fakt, że kandydaci do najwyższego w kraju urzędu są prorosyjscy. - Ależ to Francuzom się podoba. Francja ma silne tradycje sojuszu z Rosją, od końca XIX wieku - zauważył. - We Francji pamięć o Rosji to jest pamięć z I wojny światowej, bo to właśnie ta wojna jest francuską legendą, a nie II wojna światowa, bo o tym lepiej we Francji nie wspominać - argumentował.

Politolog dodał, że potem społeczeństwo francuskie, w ogromnej części, popierało to, co działo się później, czyli m.in. rolę środowisk lewicowych na Sekwaną. Zdaniem naukowca objawiało się to m.in. "zanikiem pamięci" o latach 1939 – 1941, przy podziwie dla decydującej roli Sowietów w pokonaniu III Rzeszy Niemieckiej. - Aż do sympatii do francuskich ugrupowań komunistycznych i socjalistycznych, które współpracowały z Kremlem - podkreślił prof. Żurawski vel Grajewski.

Reklama

- Pamiętać należy, że jeden z najpopularniejszych piosenkarzy Francji Charles Aznavour – Ormianin z pochodzenia urodzony w rodzinie emigrantów z carskiego imperium, wystąpił z koncertem na Kremlu śpiewając i mówiąc jak to kocha Rosję - zaznaczył ekspert.

Z punktu widzenia Polski

Podkreślił, że z punktu widzenia Polski niedzielny wybór żadnego z kandydatów na prezydenta Francji, głównie z powodu prorosyjskich sympatii, nie byłby dobry. - Dla Polski jednak nieco lepsze byłoby zwycięstwo Le Pen. Dlatego, że w razie wyjścia Francji z tak zwanego unijnego mainstreamu, nacisk instytucji unijnych na Polskę zelżeje - uważa.

- To nie ma nic wspólnego z tym, że Le Pen jest oceniana, jako prorosyjska, tylko z tym, iż Polska znajduje się w tej chwili w konflikcie z mainstreamem unijnym, w którym to konflikcie także znajduje się Marine Le Pen - wskazał. - Na dodatek pojawia się retoryczne pytanie: czy dla Polski lepszy jest prorosyjski prezydent Francji mający poparcie głównych sił politycznych w Unii Europejskiej, czy prorosyjski prezydent Francji, który nie ma poparcia unijnego mainstreamu - podsumował prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.