Wszyscy strajkujący kierowcy ciężarówek (jest ich ok. 60) jeżdżą dla polskiej firmy transportowej Mazur jako „samozatrudnieni” – donosi TAZ. Kierowcy „prawdopodobnie od tygodni nie otrzymują wynagrodzenia, chociaż obiecano im stawkę dzienną w wysokości 80 euro” – dowiedział się portal.

Reklama

Od 20 marca pierwsi z kierowców zaparkowali swoje ciężarówki w strefie serwisowej (niektóre z ładunkiem), odmawiając dalszej jazdy. Od ponad dwóch tygodni grono strajkujących w Graefenhausen rośnie, a „dotychczasowe próby negocjacji z właścicielem firmy Łukaszem Mazurem nie powiodły się” – dodaje TAZ.

Esklacja konfliktu

W piątek rano doszło do eskalacji konfliktu. Mazur, który negocjował ze strajkującymi jedynie na piśmie za pośrednictwem swojego prawnika, po raz pierwszy od 31 marca ponownie pojawił się na parkingu Graefenhausen - w towarzystwie ludzi z firmy Rutkowski Patrol. - To paramilitarna jednostka bojowa polskiej prywatnej agencji detektywistycznej Krzysztofa Rutkowskiego – opisuje TAZ.

Mazur i towarzyszące mu osoby podjechały opancerzonym pojazdem. - Najwyraźniej Mazur chciał zastraszyć strajkujących pracowników i pod groźbą użycia siły nakłonić ich do udostępnienia ciężarówek – podkreśla TAZ.

Właściciel firmy przywiózł również zapasowe kluczyki do wszystkich ciężarówek. W czterech minibusach przyjechali kierowcy zastępczy, którzy prawdopodobnie nie wiedzieli jednak, w jakim celu zostali przywiezieni i „nie chcieli odgrywać roli łamistrajków” – poinformowała Anna Weirich z Niemieckiej Konfederacji Związków Zawodowych (DGB), która była naocznym świadkiem wydarzeń. Jak podkreśliła, wraz z kolegami z holenderskiego związku zawodowego FNV wspierają strajkujących kierowców.

ZDJĘCIA Z PIĄTKOWEGO ZAJŚCIA

Trwa ładowanie wpisu

Miejsce strajku kierowców w Graefenhausen / Inne / Faire Mobilität
Miejsce strajku kierowców w Graefenhausen / Inne / Faire Mobilität
Miejsce strajku kierowców w Graefenhausen / Inne / Faire Mobilität
Miejsce strajku kierowców w Graefenhausen / Inne / Faire Mobilität

Zatrzymanie ludzi Rutkowskiego

Według Weirich jeden z kierowców został lekko raniony w głowę, gdy „Mazur i oddziały bojowe próbowały dostać się do jednej z zaparkowanych ciężarówek”. Wtedy interweniowała niemiecka policja, zatrzymując ludzi Rutkowskiego i Mazura „przy aplauzie strajkujących”.

Z informacji policji wynika, że wpłynęły skargi na dziewiętnaście zatrzymanych osób w związku z podejrzeniem poważnych naruszeń porządku publicznego, stosowania gróźb i środków przymusu, usiłowania uszkodzenia ciała. Jak podkreśla TAZ, firma Mazur odmówiła skomentowania piątkowych wydarzeń.

W sobotę policja poinformowała, że zatrzymani zostali już zwolnieni. - Kierowcy firmy Mazur nadal nie dostali wynagrodzeń – podkreśliła Weirich. Z tego powodu protest kierowców jest kontynuowany.

Jak wyjaśnił w rozmowie z dpa członek zarządu DGB Stefan Koerzell, firma Mazur przewozi towary na zlecenie niemieckich i zachodnioeuropejskich firm. - W branży często zdarza się, że klienci z Europy Zachodniej wynajmują firmy transportowe z Europy Wschodniej, które oferują i wykonują dla nich usługi transportowe po niższych kosztach. Te firmy z kolei często zatrudniają kierowców spoza UE, którzy zarabiają dużo mniej niż wynosi płaca minimalna np. w Niemczech. Kierowcy tacy – wbrew unijnym przepisom – często są miesiącami w trasie, ani razu nie śpiąc poza kabiną kierowcy, podobnie jak wielu spośród strajkujących w Graefenhausen – stwierdził Koerzell.

W czwartek DGB wystosowało list z opisem sytuacji protestujących kierowców do klientów firmy Mazur, m.in. DHL, LKW Walter, C.H. Robinson i Sennder. Rzeczniczka firmy Sennder zapewniła, że „zarzuty zostały potraktowane bardzo poważnie", a współpraca z Mazurem została "zakończona ze skutkiem natychmiastowym". Inne firmy nie odniosły się jeszcze do sprawy.