Dni pamięci odbywają się w USA co roku od 1979 r. w okolicach izraelskiego Jom ha-Szoa (Dnia Pamięci Holokaustu, w tym roku od wieczora 17 kwietnia do wieczora 18 kwietnia).
Jak napisał w tegorocznej proklamacji Biden, przypominanie o Zagładzie staje się z każdym rokiem coraz pilniejsze z uwagi na odchodzenie kolejnych ofiar, które "mogą otwierać nasze oczy na szkody niekontrolowanej nienawiści". Biden przypomniał, że w Holokauście zginęło nie tylko 6 mln Żydów, ale też Romowie i Sinti, Słowianie, niepełnosprawni, mniejszości seksualne i polityczni dysydenci.
Niestety, nienawiść nigdy nie odchodzi na dobre, tylko się chowa - czając się, dopóki dostanie tlen, by znowu wyjść na powierzchnię. Widzieliśmy tę trudną prawdę w całym naszym kraju, od swastyk na samochodach i antysemickich transparentów na mostach po ataki na Żydów w szkołach i synagogach, a także negowanie Holokaustu - powiedział Biden. - To mocne przypomnienie, że - jak mówił mój drogi przyjaciel Elie Wiesel - "obojętność, to najlepszy przyjaciel wroga" - dodał.
Zaznaczył, że podczas jego rządów uchwalono największą podwyżkę środków na bezpieczeństwo żydowskich szkół, synagog i instytucji oraz zwołano w Białym Domu pierwszy szczyt poświęcony przemocy z nienawiści. Stwierdził też, że jego administracja przygotowuje pierwszą narodową strategię walki z antysemityzmem.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński