Rozmówcy dziennikarki RMF FM w Kwaterze Głównej NATO są przekonani, że odpowiednie dowództwo Sojuszu Północnoatlantyckiego otrzymało w grudniu ubiegłego roku informację o naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej. Mamy do czynienia z zintegrowanym systemem obrony powietrznej, a sprawa dotyczyła naruszenia przestrzeni powietrznej kraju NATO

Reklama

System NATO musiał to zarejestrować i z pewnością jest zapis tego zdarzenia - powiedział w Kwaterze Głównej NATO rozmówca Katarzyny Szymańskiej-Borginon, korespondentki RMF FM. Jak dodał, tego typu informacje spływają do odpowiedniego dowództwa NATO poprzez odpowiednie systemy.

Reakcja NATO

Sojusz Północnoatlantycki oficjalnie nie informuje o sprawie. Niezmiennie od dwóch dni w biurze prasowym NATO można uzyskać jedynie prośbę o kierowanie pytań "do polskich władz". Jak nieoficjalnie usłyszała dziennikarka RMF FM, NATO nie chce ingerować w wewnętrzne sprawy Polski, uwidaczniać problemów w kraju członkowskim, a tym samym dać powodu do radości Rosji.

W NATO nie ma również chętnych do komentarza w sprawie problemu z komunikacją między Wojskiem Polskim a ministrem obrony narodowej Mariuszem Błaszczakiem. Rozmówcy dziennikarki RMF FM powiedzieli jedynie, że kontrola cywilna nad wojskiej jest jednym ze wspólnych osiągnięć NATO i jego członków.

W kraju NATO w przypadku takiej sytuacji, jak upadek rakiety, informacje są błyskawicznie przekazywane cywilnym strukturom, np. ministrowi obrony. Z reguły następuje to w ciągu kilku minut. Jeżeli nastąpiło to po 24 godzinach, to już jest problem - powiedział jeden z rozmówców naszej dziennikarki w Brukseli.