Jak powiedział Mauger podczas konferencji prasowej, szczątki zostały znalezione w czwartek rano ok. 500 metrów od wraku Titanica przez zdalnie sterowany pojazd podwodny wypuszczony ze statku Horizon Arctic. Później znaleziono kolejne pole szczątków.

Reklama

Te szczątki wskazują na katastrofalną utratę kadłuba ciśnieniowego - powiedział wojskowy. - W związku z tym wnioskiem, przekazujemy nasze najgłębsze kondolencje rodzinom - dodał.

Eksperci USCG stwierdzili, że mało prawdopodobne jest, by do implozji łodzi doszło w wyniku zderzenia z wrakiem Titanica. Mauger zasugerował, że stało się to jeszcze przed rozpoczęciem akcji ratunkowej, bo taka implozja zostałaby z pewnością zarejestrowana przez sonar, którego użyto w ramach operacji. Ocenił też, że znalezienie i wydobycie ciał może być bardzo trudne.

To jest niesamowicie bezlitosne środowisko, tam na dnie morza. A szczątki wskazują na katastrofalną implozję statku. Więc będziemy kontynuować pracę i przeszukiwać ten obszar, ale nie mam odpowiedzi, co do perspektyw (wydobycia ciał) w tej chwili - powiedział kontradmirał.

Reklama

"To były szczątki Titana"

Wcześniej o śmierci pięciu osób na pokładzie Titana poinformowała firma OceanGate, operator łodzi. "Uważamy, że nasz dyrektor wykonawczy Stockton Rush, Shahzada Dawood i jego syn Suleman, Hamish Harding i Paul-Henry Nargeolet niestety zginęli" - przekazała OceanGate, firma odpowiedzialna za rejs na miejsce wraku Titanica.

Reklama

Dawood to jeden z najbogatszych Pakistańczyków, zaś jego syn był studentem szkockiego Uniwersytetu Strathclyde. Harding to brytyjski miliarder i podróżnik, m.in. właściciel rekordu świata w okrążeniu globu wokół jego biegunów. Nargeolet to znany francuski nurek, znany jako "pan Titanic", który wielokrotnie wcześniej eksplorował wrak okrętu.

OceanGate oferowała turystom i podróżnikom podróże do wraku Titanica na pokładzie Titana od 2021 roku.

Łódź straciła łączność z kanadyjskim statkiem Polar Prince w niedzielę rano po 105 minutach od rozpoczęcia schodzenia na dno na głębokość 4 km. Proces schodzenia miał potrwać 2,5 godziny, zaś cała podróż ok. 9.

Jak podał m.in. "New York Times" Titan wywoływał w branży duże obawy jeszcze przed ukończeniem budowy. W 2018 roku stowarzyszenie Marine Technology Society wysłało list do Rusha, ostrzegając go, że eksperymentalna konstrukcja statku z włókna węglowego i tytanu oraz odmowa poddania się branżowym standardom i wytycznym rodzi obawy o możliwą katastrofę. Swoje obawy zgłaszał też jeden z pracowników firmy. Pasażerowie biorący udział w wyprawach musieli też podpisać umowę, w której zostali poinformowani o eksperymentalnym charakterze łodzi i braku jakichkolwiek certyfikacji oraz zrzekali się prawa do pozywania firmy w związku z możliwą śmiercią lub obrażeniami.