Sarkozy obiecywał wyborcom, że w przeciwieństwie do swoich poprzedników będzie publikował dwa razy do roku raporty o stanie swojego zdrowia. Jednak dopiero przed kilkoma tygodniami Pałac Elizejski podał informację, że wyniki rutynowych badań sercowo-naczyniowych i krwi prezydenta są w normie. Do tego czasu Francuzów uspokajały częste zdjęcia Sarko w trakcie joggingu i informacje o tym, że trenerka jego żony Julie Imperiali dba o jego ogólną kondycję.

Reklama

"To, że Pałac Elizejski od razu poinformował o pogorszeniu stanu zdrowia Sarkozy'ego, to dobry ruch. W końcu już raz go przyłapano na niewywiązywaniu się z obietnicy" - mówi nam Bruno Cautres z paryskiego instytutu badań politycznych CEVIPOF, dodając, że kilka miesięcy po objęciu urzędu Sarko przeszedł operację gardła wskutek źle leczonej anginy. Zatajoną przez Pałac Elizejski interwencję chirugiczną ujawnili dopiero w styczniu 2008 r. autorzy książki o jego byłej żonie Cecilii, Denis Demonpion i Laurent Leger. "Ale zasłabnięcie Sarkozy'ego nastąpiło w miejscu publicznym i byli świadkowie wydarzenia. Trudno więc ukryć coś takiego" - dodaje Cautres.

Zdrowie poprzednich prezydentów trzymane było w jeszcze większej tajemnicy. Francuzi mogli jedynie domyślać się, jak bardzo cierpiał Georges Pompidou. W latach 70. prezydent coraz rzadziej pojawiał się publicznie, jego twarz spuchła, a ruchy stały się niepewne. W kuluarach spekulowano, że Pompidou bierze kortyzon, ale nie wiadomo było, co nim leczy. O tym, żezmagał się z chorobą Waldenstroema, ujawniono, gdy nagle zmarł w czerwcu 1974 r.

Kilka lat później Pałac Elizejski znówu musiał taić chorobę kolejnego gospodarza. "Krótko po objęciu urzędu Francois Mitterand dowiedział się, że ma raka prostaty. A w 1981 r., gdy go wybrano, było to przecież pierwsze od ponad 20 lat zwycięstwo lewicy. Nie można było z tego zrezygnować z powodu choroby" - mówi Cautres. Mimo krążących plotek dopiero w 1992 r. poinformowano o chorobie prezydenta.

Reklama

Jacques Chirac również żadnego z obiecanych raportów zdrowotnych nie upublicznił, tłumacząc, że jego zdrowie to sprawa prywatna. A gdy w 2005 r. trafił do szpitala nagle z powodu "zakłóceń wzroku spowodowanych zaburzeniami naczyniowymi", kancelaria prezydenta wydała krótką wzmiankę dopiero dzień później.

Teraz już nie tylko lekarze, ale też dziennikarze i eksperci są pewni, że obecny "okaz zdrowia" w Pałacu Elizejskim powinien ogarnąć swoją hiperaktywność. "Już niedługo zobaczymy "nowego Sarkozy'ego". W końcu zwolni, odda więcej władzy w ręce premiera i ministrów. Zwłaszcza że, jak mówią ludzie z jego kręgu, poważnie zastanawia się, czy ubiegać się o reelekcję" - przewiduje w rozmowie z nami politolog Claude Fitoussi.