Poprzednia erupcja na półwyspie Reykjanes miała miejsce 18 grudnia. Na kilka tygodni przed wybuchem mieszkańcy doświadczyli licznych wstrząsów sejsmicznych. W wyniku erupcji powstała kilkumetrowa szczelina, z której wydobywała się lawa. Nie dotarła ona jednak do miasta, bowiem spływała w innym kierunku. W samym Grindavik doszło jedynie do częściowego uszkodzenia niektórych dróg i infrastruktury z powodu trzęsień ziemi.

Reklama

Sytuacja pogorszyła się na początku roku. Od 2 do 5 stycznia wystąpiło blisko 490 wstrząsów w pobliżu przewodu magmowego. 14 stycznia około 3 w nocy rozpoczęła się intensywna seria trzęsień ziemi, a ich siła przesunęła się w stronę Grindavik. W nocy przeprowadzono też ewakuację ponad stu mieszkańców.

Tym razem erupcja stanowi poważne zagrożenie dla Grindavik

Początek erupcji nastąpił kilka godzin później, około 7:57. Otwór szczeliny znajduje się na południowy wschód od góry Hagafell, zaś najbardziej wysunięta na południe część zaledwie 900 m od Grindavík. Po wybuchu lawa zaczęła spływać w jego kierunku. Pomiary sejsmiczności i deformacji wskazują, że wał z lawą rozprzestrzenił się pod Grindavik. W niedzielę po 12:00 na północ od miasta otworzyła się nowa erupcyjna szczelina, a wyciśnięte z niej strumienie przedostały się na ulice.

Reklama

Doszło również do propagacji wałów w obrębie Grindavik. Skutkiem tego była reaktywacja istniejących uskoków i pęknięć oraz powstanie kolejnych. Zanieczyszczenia powietrza spowodowane erupcją rozprzestrzeniają się obecnie w kierunku oceanu. Sytuacja w samym mieście jest dramatyczna. Strumień lawy zniszczył osiedle domów jednorodzinnych, a trzy budynki stanęły w płomieniach.

Reklama

Wczoraj po południu Islandzkie Biuro Meteorologiczne doniosło, że przepływ lawy zmniejszył się. Najprawdopodobniej odpowiadają za to erupcyjne szczeliny, które otworzyły się dzień wcześniej. Większa część strumienia kieruje się obecnie na południowy zachód wzdłuż barier ochronnych i wydaje się, że jest dość ustabilizowana. Spadła także aktywność sejsmiczna oraz tempo deformacji. Niestety są one nadal wykrywane pod samym Grindavikiem. Powstały również nowe szczeliny, a te które już istniały, nieco się powiększyły. Jest duża szansa, że w ciągu najbliższych dni, pojawią się kolejne pęknięcia.

Kolejny wybuch wulkanu na Islandii. Sytuacja powoli się stabilizuje

W dzisiejszym komunikacie Islandzkie Biuro Meteorologiczne potwierdziło brak widocznej aktywności w szczelinach erupcyjnych oraz dalszy spadek aktywności sejsmicznej. Wszystko wskazuje na to, że obszar powoli się stabilizuje. Od północy zarejestrowano około 200 niewielkich trzęsień ziemi w pobliżu przewodu magmowego. Niestety jest to znak, że magma wciąż się przemieszcza. Póki co największa aktywność sejsmiczna jest w pobliżu pierwszej szczeliny, która otworzyła się w niedzielny poranek. Wciąż pojawiają się deformacje w samym mieście i wokół niego, co świadczy o tym, że kanał magmowy pod Grindavik się rozszerza.

Naukowcy na bieżąco prowadzą pomiary, zbierają dodatkowe dane i analizują je. Na ich podstawie są tworzone modele, ułatwiające zrozumienie wskaźników przederupcyjnych oraz pozwalające na oszacowanie najbardziej prawdopodobnego przebiegu wybuchu wulkanu. Dzięki modelom można też określić potencjalne przyszłe scenariusze. Na ten moment jeszcze nie wiadomo, czy erupcja dobiegła końca.

Co dalej z islandzkim miastem? "Zrealizował się najgorszy scenariusz"

Nieprawdopodobny żywioł poradził sobie z barierami ochronnymi, które zbudowano wokół miasta po pierwszym wybuchu w grudniu. Zdaniem dyrektora obrony cywilnej Islandii, Víðira Reynissona, wynika to z faktu, iż część ostatniej erupcji miała miejsce wewnątrz wałów. Potwierdził także, że zrealizował się najgorszy scenariusz, jaki założono.Prezydent Islandii ​​Gudni Johannesson przyznał że sytuacja jest bardzo poważna i opublikował list z przemówieniem do narodu, w którym wyraził słowa współczucia i podziękował za pomoc udzieloną ewakuowanym osobom. Jednocześnie zaznaczył, że żadnemu mieszkańcowi nie grozi niebezpieczeństwo.

10 stycznia doszło jednak do wypadku. Lúðvík Pétursson, który pracował przy wypełnianiu szczeliny w mieście, najprawdopodobniej wpadł do środka. Od tego czasu trwały poszukiwania mężczyzny, bowiem nie było naocznych świadków zdarzenia. Po trzech dniach wstrzymano akcję ze względu na zagrożenie życia ratowników i liczne pęknięcia podłoża.

Obecnie władze budują kolejne bariery i próbują skierować lawę na zachód od Grindavik, jednak otwarcie szczeliny wewnątrz wałów utrudnia cały proces. Trwają także próby zmiany kierunku przepływu lawy poprzez jej ochłodzenie. Rząd ma zamiar przedłużyć wsparcie dla mieszkańców, opłacając zakwaterowanie oraz pokrywając koszty wynagrodzeń. Na ten moment nie wiadomo co dalej z miastem. W miarę przemieszczania się magmy może nastąpić osiadanie gruntu. Istnieje także ryzyko kolejnych pęknięć. Grozi to destabilizacją gruntu oraz zmianami w fundamentach i zmianą obiegu wód gruntowych. Kolejne skutki mogą pojawiać się w ciągu najbliższych tygodni i miesięcy. Niektórzy mieszkańcy nie wierzą w to, że powrót do domu będzie możliwy.