Złożony pozew jest konsekwencją braku odpowiedzi duńskiego rządu na wysunięte w październiku 2023 roku. przez 67 Inuitek żądanie wypłaty za "prawie sterylizację". Każda z nich domagała się 300 tys. koron duńskich. Od tego momentu liczba kobiet, które zdecydowały się szukać sprawiedliwości, wzrosła.
Niektóre z kobiet twierdzą, że miały zaledwie 12 lat, gdy duńscy lekarze założyli im spiralę domaciczną, próbując w ten sposób zmniejszyć populację Grenlandii. Szacuje się, że w latach 1966-1970 podobnemu zabiegowi poddano 4,5 tys. kobiet i dziewcząt spośród 9 tys. będących w okresie rozrodczym.
Kobiety z Grenlandii domagają się sprawiedliwości
Jedną z nich jest Naja Lyberth, która w 1976 roku, mając 13 lat, po rutynowych badaniach lekarskich w szkole została skierowana do szpitala w celu założenia spirali domacicznej. Obecnie jest rzeczniczką poszkodowanych.
Jak przyznała w rozmowie z grenlandzkim nadawcą publicznym Kalaallit Nunaata Radioa (KNR), kobiety nie mogą już dłużej czekać. Wiele z nich ma już ponad 80 lat, a duński rząd nie reaguje i przeciąga sprawę – mówiła.
Lyberth wyznała, że na skutek zabiegu wiele kobiet nie mogło zajść w ciążę. Mierzyły się z silnym bólem, infekcjami jamy brzusznej i krwotokami wewnętrznymi. Jedna z Inuitek dopiero w 2022 roku dowiedziała się, że założono jej spiralę domaciczną.
Dopóki żyjemy, chcemy odzyskać szacunek do samych siebie i naszych łon. Nie ma rządu, który mógłby decydować, czy powinniśmy mieć dzieci czy nie – podkreśliła.
Przymusowa antykoncepcja na Grenlandii
W 2022 roku władze Danii i Grenlandii rozpoczęły wspólne śledztwo w sprawie praktyk przymusowej antykoncepcji. Według zapowiedzi rządu w Kopenhadze wnioski z dochodzenia mają zostać zaprezentowane w maju 2025 roku.
To tragiczna sprawa i musimy dotrzeć do sedna tego, co się działo. Dlatego zespół badawczy prowadzi obecnie niezależne i bezstronne dochodzenie – powiedziała Sophie Løhde, duńska minister spraw wewnętrznych i zdrowia.