W izraelskim rządzie incydent wzbudził poważne zaniepokojenie - stwierdził portal. Prezydent USA Joe Biden spotyka się z ostrą krytyką ze strony części amerykańskiej opinii publicznej w związku z jego wsparciem dla Izraela. W lutym administracja zwróciła się do Izraela o zapewnienie, że izraelskie siły zbrojne używają w Gazie broni wyprodukowanej w USA zgodnie z prawem międzynarodowym. W marcu Izrael przedstawił władzom USA formalny, mający to potwierdzać dokument.
Portalowi nie udało się uzyskać komentarza od Białego Domu, Pentagonu, Departamentu Stanu ani kancelarii premiera Izraela.
Problemem jest Rafah
Głównym problemem jest położone na granicy Strefy i Izraela miasto Rafah. Armia izraelska, która po październikowym najeździe Hamasu weszła do Strefy Gazy, toczyła walki z terrorystycznymi siłami począwszy od leżącego na północy miasta Gaza, a potem w położonym centralnie Chan Junis. Ostatnim dużym miastem, w którym zdaniem wojsk izraelskich Hamas ma nadal nienaruszone siły i środki, jest Rafah. Wywiad sądzi, że znajdują się tam również dowódcy organizacji, a zapewne również pozostali przy życiu uprowadzeni w październiku z Izraela zakładnicy. Jednak wskutek walk na północy do miasta napłynęła też ewakuująca się ludność cywilna. Miasto, liczące we wrześniu ubiegłego roku około 275 tys. mieszkańców, może być obecnie domem nawet 1,4 miliona ludzi.
Argumenty przeciw izraelskiej ofensywie
Niemożność bezpiecznego i sprawnego przemieszczenia ich z Rafah jest często powtarzanym argumentem przeciwko zapowiadanej przez Izrael ofensywie na jądro sił koalicji palestyńskich ugrupowań. USA kilkukrotnie podkreślały, że choć Izrael ma ich "żelazne" wsparcie, to nie poprą ofensywy w Rafah, jeżeli nie uzyskają wiarygodnego planu ochrony ludności cywilnej.
Podczas ubiegłotygodniowego spotkania między premierem Izraela a sekretarzem stanu USA Antony Blinkenem przedstawiciel prezydenta USA miał powiedzieć, że poważna operacja wojskowa w Rafah doprowadzi do publicznego sprzeciwu Stanów Zjednoczonych i będzie miała negatywny wpływ na stosunki USA-Izrael. Doradca Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan powiedział w sobotę na konferencji "Financial Times" w Waszyngtonie, że administracja Bidena dała jasno do zrozumienia Izraelowi, że sposób, w jaki przeprowadzi operację w Rafah, będzie miał wpływ na politykę USA wobec wojny w Gazie.
Oświadczenia Netanjahu
Premier Izraela Benjamin Netanjahu wydał w ostatnich dniach kilka oświadczeń, w których stwierdził, że zamierza zarządzić ofensywę w Rafah niezależnie od tego, czy Izrael i Hamas osiągną porozumienie w sprawie uwolnienia zakładników przetrzymywanych w Gazie i zawieszenia broni. W niedzielę w oświadczeniu wydanym z okazji Dnia Pamięci o Holokauście izraelski premier zasugerował napięcia z administracją Bidena. "Pierwsza lekcja Holokaustu jest następująca: jeśli nie będziemy się bronić, nikt nas nie obroni. A jeśli będziemy musieli działać sami, pozostaniemy sami" - powiedział Netanjahu.
Administracja Bidena jest głęboko zaangażowana w mediacje pomiędzy Izraelem a Hamasem, w których pośredniczy Egipt. Dyrektor CIA Bill Burns przyłączył się do obecnej fazy rozmów w Kairze. Jednak od kilku dni Hamas nie przyjął propozycji wynegocjowanej z pomocą Kataru i USA.
Izraelski minister obrony Joaw Galant odwiedził w sobotę izraelskie siły zbrojne w Gazie i powiedział, że Izrael widzi niepokojące sygnały, że Hamas w rzeczywistości nie zamierza zawierać żadnego wstępnego porozumienia. A to, powiedział minister, oznacza działania w Rafah i całej Strefie Gazy w najbliższej przyszłości.