Według Waszyngtonu Galant miał opowiedzieć się za dyplomacją i uniknięciem wojny.
"Taka wojna byłaby katastrofą"
Prowokacje Hezbollahu grożą wciągnięciem Izraelczyków i Libańczyków w wojnę, której nie chcą. Taka wojna byłaby katastrofą dla Libanu i byłaby dewastująca dla izraelskich i libańskich cywilów - powiedział Austin podczas rozmów z Galantem w Pentagonie. Szef resortu obrony stwierdził, że USA starają się znaleźć "porozumienie dyplomatyczne, które przywraca trwały spokój dla północnej granicy Izraela".
Sam izraelski minister zapowiedział, że omówi z Austinem kwestię gotowości wojskowej i choć stwierdził, że pracuje nad rozwiązaniem dyplomatycznym, obie strony muszą być gotowe na "każdy możliwy scenariusz".
Pokojowe rozwiązanie możliwe?
Dla Galanta jest to drugi dzień wizyty w Waszyngtonie; w poniedziałek spotkał się z przedstawicielami Białego Domu oraz szefem dyplomacji USA Antonym Blinkenem. Jak powiedział we wtorek rzecznik Departamentu Stanu Matthew Miller, Blinken usłyszał od ministra, że Izrael preferuje pokojowe rozwiązanie konfliktu, które umożliwi powrót do domów mieszkańcom ostrzeliwanych przez Hezbollah przygranicznych terenów. Mimo wzrostu napięć i rosnącego ryzyka otwartej wojny Miller stwierdził, że USA wciąż nie radzą swoim obywatelom opuszczenia regionu, jak zrobiły to władze Kanady.
Wiadomość dla Hezbollaha
Mimo to, według portalu Axios, podczas swojej niedawnej wizyty w Bejrucie wysłannik USA Amos Hochstein poprosił przewodniczącego libańskiego parlamentu Nabiha Berriego o przekazanie Hezbollahowi wiadomości, że jego założenie, iż USA kontrolują Izrael, jest błędne. Wysłannik Bidena dodał, że USA nie będą w stanie powstrzymać Izraela, jeżeli napięcie na granicy jeszcze bardziej wzrośnie, a Hezbollah powinien pośrednio negocjować z Izraelem, a nie eskalować sytuację.