Erdogan zagroził Izraelowi po tym, jak Benjamin Netanjahu zapowiedział odwet na libańskiej organizacji Hezbollah stojącej prawdopodobnie za atakiem rakietowym na Wzgórza Golan, w którym zginęło 12 dzieci.

Reklama

Bicie piany?

Jednak "Süddeutsche Zeitung" zauważa, że prezydent Turcji nie ujawnił, "gdzie zamierza wejść, ani czy i w jaki sposób jego wielkomocarstwowe fantazje powinny przyczynić się do rozwiązania, nie mówiąc już o pokoju".

"Niedyplomatyczna uwaga tureckiego prezydenta (…) nie powinna być zatem postrzegana jako typowy komentarz wygłoszony podczas wystąpienia przed własnymi zwolennikami: wpływ na świat zewnętrzny i konsekwencje polityczne mają dla Erdogana drugorzędne znaczenie, jeśli tylko jego własny naród wiwatuje i klaszcze" - pisze niemiecka gazeta cytowana przez Deutsche Welle.

Dziennik "Augsburger Allgemeine" spostrzega z kolei, że "fakt, że irańscy przywódcy odruchowo zrzucili winę na Izrael, jest równie przewidywalny, co perfidny. Tak długo, jak Teheran nie porzuci swojego szalonego planu zniszczenia Izraela, prawdziwy pokój na Bliskim Wschodzie pozostanie praktycznie nieosiągalny".

Reklama

"Abstrakcyjna groźba tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana pod adresem Izraela o interwencji wojskowej w konflikcie powinna zostać zakwalifikowana jako bicie piany. Pomimo niezwykle gorącej atmosfery nadal istnieją dobre powody dla wszystkich zaangażowanych stron, aby sprzeciwić się ledwo dającemu się kontrolować rozszerzeniu konfliktu" - cytuje gazetę Deutsche Welle.

Apel o pokój

"Izraelczykom bardzo trudno jest znaleźć sposób na negocjacje, pomimo martwych dzieci na Wzgórzach Golan. Ale Arabom i Palestyńczykom jest również bardzo trudno zachować umiar, pomimo swoich zabitych dzieci. Demokratyczne państwo, jak Izrael, powinno podążyć ścieżką rozmów. Zginęło wystarczająco dużo ludzi. Śmierć nie przynosi pokoju" - apeluje "Kölner Stadt-Anzeiger".

"Ministerstwo Spraw Zagranicznych i rząd Niemiec nie zareagowały jeszcze ostro na to oburzające posunięcie. I tym razem Zachód ułagodzi czymś tureckiego autokratę: Turcja jest po prostu zbyt strategicznie ważna, by nie dopuścić do wybuchu beczki prochu na Bliskim Wschodzie" - zauważa "Neue Osnabrücker Zeitung".