Decyzję rosyjskiego władcy postrzegam jako grę, polegającą na dalszym rysowaniu przed Zachodem i Ukrainą czerwonych linii. Zachód, niestety, tych linii nie wyznacza, nie ogłasza ich i nie ostrzega Rosji przed konsekwencjami ich naruszenia – powiedział Horbacz, szef kijowskiego Instytutu Transformacji Północnej Eurazji.

Reklama

Nowelizacja rosyjskiej doktryny nuklearnej

We wtorek Putin podpisał nowelizację doktryny nuklearnej, która przewiduje, że każdy konwencjonalny atak na Rosję wspomagany przez mocarstwo jądrowe może być uznany za uderzenie dokonane wspólnie, co obniża próg zastosowania przez Moskwę broni atomowej.

Dotychczas ta gra (Putina) toczyła się w jedną stronę, przeciwko Zachodowi i Ukrainie. I musieliśmy liczyć się ze strachem lub obawą zachodnich przywódców przed naruszeniem czerwonych linii Putina – wyjaśnił Horbacz.

Odwet Rosji

Politolog zgodził się, że nowelizacja rosyjskiej doktryny nuklearnej, to odpowiedź Kremla na decyzję administracji prezydenta USA Joe Bidena, zezwalającą Ukrainie na uderzanie amerykańskimi pociskami dalekiego zasięgu w obiekty w głębi Rosji.

Do podpisania nowej doktryny skłoniło Putina zezwolenie administracji Bidena na ataki na terytorium Rosji pociskami ATACMS. Putin mówił o tym we wrześniu. Niemniej jednak widzimy teraz, że to nie powstrzymało Zachodu, oczywiście dlatego, że sami Rosjanie naruszyli pewne, jeśli nie zobowiązania, to pewne nieformalne porozumienia lub oczekiwania wobec nich – uznał.

Wytłumaczył, że oczekiwania te dotyczyły rezygnacji Rosji z celowego atakowania ukraińskiej infrastruktury energetycznej, "bądź też cywilnych akademików i budynków mieszkalnych”, jak ostatnio w Odessie.

Reklama

Nowa faza wojny

Według Horbacza i Zachód i Rosja weszły obecnie w fazę wzajemnego testowania czerwonych linii i siły nerwów przeciwnych stron.

Granice, które wyznacza nam Putin, należy naruszać i natychmiast mu odpowiadać. Wyjaśniać sobie i światu, że nie będzie wojny nuklearnej, przynajmniej w odpowiedzi na zniszczenie przez Ukrainę rosyjskich składów amunicji, czy zaplecza logistycznego – powiedział.

"Problem sam nie zniknie"

Musimy więc reagować szybko, skutecznie i stanowczo. I nie tylko reagować poprzez naruszanie tych czerwonych linii, ale stanowczo wyznaczać własne czerwone linie. Jest to coś, czego niestety nasi zachodni partnerzy do tej pory nie dostrzegali, a problem sam nie zniknie. Musimy nad tym pracować – uznał Wołodymyr Horbacz.