Trump i Putin rozmawiali we wtorek przez ponad dwie godziny, a rosyjski lider nie dał w tym czasie prezydentowi USA prawie niczego, czym mógłby się pochwalić.

Policzek dla Trumpa

Był to dla Trumpa „policzek” i „tylko człowiek o bezgranicznym tupecie może udawać, że było to zwycięstwo” – ocenił brytyjski tygodnik.

Reklama

Zamiast bezwarunkowego zawieszenia broni, na jakie zgodziła się wcześniej Ukraina, Putin zaproponował wstrzymanie ataków na obiekty infrastruktury energetycznej. To sektor gospodarki, w który wojska ukraińskie zadawały w ostatnim czasie najeźdźcom silne ciosy – podkreślił „Economist”.

Rosja zażądała całkowitego wstrzymania zagranicznej pomocy wojskowej i wywiadowczej dla Ukrainy oraz wstrzymania mobilizacji żołnierzy do ukraińskiej armii, przy czym nie zaproponowała podobnych restrykcji wobec siebie. Putin chce też usunięcia "pierwotnych przyczyn” konfliktu, przez co rozumie "koniec istnienia Ukrainy jako niepodległego państwa”. "To nie są słowa człowieka skłonnego do kompromisu” – ocenił tygodnik.

Prawdziwie niebezpieczeństwo

Reklama

Prawdziwe niebezpieczeństwo czai się jednak w tym, że Putin chce przekonać Trumpa, iż Rosja i USA mogą osiągnąć razem "prawie wszystko”, a oni dwaj, jako "mężowie stanu”, mają większe rzeczy do zrobienia, niż przejmowanie się Ukrainą, o ile nie wchodzi im ona w drogę – podkreślił „Economist”.

W tej mrzonce, jaką Putin próbuje mamić Trumpa, Rosja mogłaby pomóc USA rozwiązać kryzysy na Bliskim Wschodzie, a być może też przekonać Iran, swojego sojusznika, do porzucenia ambicji nuklearnych. Amerykańskie inwestycje w Rosji, w tym w wydobycie gazu w Arktyce, mogłyby pójść naprzód. Sankcje byłyby zniesione, a Rosja wróciłaby do grupy G7. Gdyby udało się oderwać ją od Chin, można byłoby uniknąć "III wojny światowej”, która tak niepokoi Trumpa.

Ta fantastyczna wizja ma jednak na celu przekonanie Trumpa, by dał Putinowi to, czego chce w sprawie Ukrainy, w zamian za puste obietnice. W rzeczywistości Rosja jest teraz uzależniona od Chin bardziej, niż kiedykolwiek będzie uzależniona od USA, i nie zostanie od nich oddzielona. Gospodarka Rosji jest mniejsza niż Włoch, a do tego podporządkowana kaprysom despoty, więc szanse na biznes są nikłe.

Jeśli natomiast Trump, w pogoni za tą fantazją, zmniejszy presję wywieraną przez Zachód na Rosję, będzie to porażka dla Ameryki. Po pierwsze głębiej wbije klin między USA a Europę, która nie podąży śladami Trumpa. Destabilizacja Ukrainy stworzy zagrożenie dla całej Europy, a sojusze i wartości, o jakie przez dziesięciolecia zabiegały USA, zostaną osłabione. Trump może się tym nie przejmować, ale z pewnością nie chce wyglądać na słabego, jak jego poprzednik Joe Biden, gdy talibowie przejęli władzę w Afganistanie – ocenił „Economist”.

Komunikat Białego Domu

Według komunikatu Białego Domu Trump rozmawiał z Putinem o perspektywie "ogromnych umów gospodarczych i stabilności geopolitycznej, gdy osiągnięty zostanie pokój”. "Jest jasne, czego chce Putin. To dziwne, że Trump zdaje się tak chętny, by mu to dać” – skonstatował brytyjski tygodnik.