Po wygranych przez Prawo i Sprawiedliwość wyborach trwają spekulacje kto będzie w gabinecie Beaty Szydło oraz kiedy odbędzie się pierwsze posiedzenie Sejmu.
Powodów do pośpiechu nie ma - mówił w "Śniadaniu w Trójce" Mariusz Błaszczak z PiS. Zapewnia, że nie ma problemów w tworzeniu rządu, a PiS ma drużynę ludzi przygotowanych do rządzenia. Jednak - jak mówi - nic nie wskazuje na to, by należało się spieszyć.
Wiadomo, że pierwsze posiedzenie Sejmu odbędzie się nie wcześniej niż 8 listopada - mówiła szefowa Kancelarii Prezydenta Małgorzata Sadurska. Tak bowiem wskazuje dotychczasowa praktyka - aby przeprowadzać je gdy miną pełne 4 lata rządzenia poprzedniego gabinetu. A te przypadają właśnie 8 listopada.
Rafał Grupiński z PO uważa, że tryb konsultacji przy tworzeniu rządu przez PiS wydaje się niezgodny z konstytucją. Jego zdaniem, PiS nie tworzy rządu zespołowym działaniem, to Jarosław Kaczyński formuje rząd Beacie Szydło. W jego opinii, prezydent nie powinien czekać na PiS, tylko od razu powierzyć wiceszefowej partii misję tworzenia rządu.
Debiutująca w Sejmie Joanna Scheuring-Wielgus z Nowoczesnej uważa, że nowemu rządowi należy dać czas. Przypomina, że na razie przed nowymi posłami szkolenia, zaplanowane na 3-4 listopada.
Eurodeputowany PSL Jarosław Kalinowski bardziej niż spekulacjami o rządzie przejmuje się realizacją obietnic przez PiS. - To będzie miało odzwierciedlenie po stronie przychodów i wydatków i nas interesuje ten bilans - mówił.
Zgodnie z konstytucją, prezydent ma obowiązek zwołać pierwsze posiedzenia Sejmu i Senatu w ciągu 30 dni od dnia wyborów, a więc do 24 listopada. Urzędujący premier ma wtedy złożyć dymisję, a prezydent wskaże nowego, który będzie musiał utworzyć nowy rząd w 14 dni od pierwszego posiedzenia obu izb.