Według Associated Press, porażka prezydenta Komorowskiego oznacza, że jesienne wybory parlamentarne mogą być nieprzewidywalne i że Polskę może czekać powrót do władzy Prawa i Sprawiedliwości.
- Bardzo dobry wynik Pawła Kukiza - byłego piosenkarza punk rockowego - z przesłaniem wymierzonym w establishment jest kolejną oznaką niezadowolenia Polaków - stwierdza Associated Press.
Autorki korespondencji z Warszawy piszą też, że dla świata zewnętrznego może wydawać się dziwne, że Polacy są tak sfrustrowani, mając jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek w Europie. Zauważają jednak, że wielu Polaków, szczególnie na prowincji, nie odczuwa korzyści ekonomicznych sukcesu Polski, czego dowodem są dwa miliony Polaków, którzy wyemigrowali z kraju w ostatnich 10 latach.
Associated Press zwraca uwagę, że kandydaci lewicy uzyskali wczoraj łącznie tylko 4 procent głosów, co jest katastrofą dla tego nurtu politycznego.
Komentarze(3)
Pokaż:
GNUŚNY KANDYDAT KOMOROWSKI CAŁKOWICIE STRACIŁ WIARYGODNOŚĆ, TO JUŻ PRZEŻYTEK; W PIERWSZEJ TURZE ODMÓWIŁO MU SWOJEGO POPARCIA I GŁOSU, PRAWIE 20% WYBORCÓW, KTÓRZY W POPRZEDNICH WYBORACH NA NIEGO GŁOSOWALI..
ANDRZEJ DUDA NIGDY NIE KŁAMIE, TO SZCZERY PATRIOTA.
DUDA BĘDZIE PREZYDENTEM WSZYSTKICH POLAKÓW I ZAKOŃCZY WOJNĘ POLSKO-POLSKĄ. WBREW RÓŻNYM OPINIOM LIDERÓW RZĄDZĄCEJ KLIKI POWSI-PSL ANDRZEJ DUDA MA CHARYZMĘ, JEST WIARYGODNY I POTRAFI BYĆ NIEZALEŻNY. NIE ASPIRUJE PÓKI CO DO PRZYWÓDZTWA W PiS WŁAŚNIE DLATEGO, ŻE ZAMIERZA BYĆ PREZYDENTEM WSZYSTKICH POLAKÓW.
PIERWSZA TURA POTWIERDZIŁA, ŻE POLACY POZNALI SIĘ NA KŁAMSTWACH I PUSTYCH OBIETNICACH KANDYDATA KOMOROWSKIEGO. WIDZĄ JEGO BEZCZELNOŚĆ I PYCHĘ NIEZMIERNĄ, WIDZĄ, ŻE TEN KANDYDAT LEKCEWAŻY, PONIŻA I OBRAŻA NIE TYLKO SWOICH KONKURENTÓW DO FOTELA PREZYDENCKIEGO I ADWRSARZY POLITYCZNYCH ALE WSZYSTKICH POLAKÓW. POLACY NIE WIERZĄ GNUŚNEMU BRUNKOWI, KTÓRY KOSZTUJE NAS WIĘCEJ NIZ KRÓLOWA BRYTYJSKA ZE SWOIM DWOREM I RODZINĄ BRYTYJSKICH PODATNIKÓW.
"Znam go wiele lat. Wydawało mi się, że to człowiek, który pracuje w polityce nie dla kariery. Ale dzisiaj to taki typowy urzędnik, karierowicz" - stwierdził na antenie TVP Jerzy Zelnik, który w tak mocnych słowach ocenił Bronisława Komorowskiego, dodając, że prezydent jest „dosyć niemrawy, stosuje dużo banalnych chwytów”.
W programie "Po przecinku" na antenie TVP Info gośćmi byli dwaj znani aktorzy Jerzy Zelnik i Olgierd Łukaszewicz. Nie rozmawiali jednak o teatrze, a polityce. Obaj należą do komitetów poparcia głównych rywali w wyborach prezydenckich. Pierwszy poparł Andrzeja Dudę, drugi Bronisława Komorowskiego.
Zelnik nie ukrywał krytycznej oceni kończącej się prezydentury.
– "Jestem za aktywną prezydenturą. Nie za prezydenturą, która ogłasza zgodę, ale głównie z rządem. I ogłasza bezpieczeństwo, ale głównie dla rządzących. Dla oligarchii, bo dla mnie ta demokracja w Polsce jest wątpliwa. Nie uważam naszych wyborów za wiarygodne, od pewnego czasu. Wydaje mi się, że prezydent nie może mówić, że to szaleni ludzie podważają wiarygodność wyborów. Bo trzeba być po stronie tych, którzy kontrolują tę wiarygodność" – stwierdził Zelnik.
O prezydencie Komorowskim Zelnik mówił w TVP Info, że jest „dosyć niemrawy, stosuje dużo banalnych chwytów. – Na mnie robi wrażenie człowieka, który celebruje głównie swoją własną osobę. Po katastrofie smoleńskiej wydawało mi się, że przebiera nogami, aby jak najszybciej dowodzić. Nie budzi mojego zaufania. Znam go wiele lat. Wydawało mi się, że to człowiek, który pracuje w polityce nie dla kariery. Ale dzisiaj to taki typowy urzędnik, karierowicz" – stwierdził Zelnik.
Jak można się było spodziewać innego zdania był Łukaszewicz.
"Postanowiłem bronić Bronisława Komorowskiego, bo chcę, aby w państwie było jasno i czytelnie. Chcę zobaczyć na tym stanowisku człowieka, którego znam i jest przewidywalny - wiem, że on nie rządzi i nie konkuruje z rządem" – podkreślał Olgierd Łukaszewicz.
Wyjaśniło się - Łukasiewicz chce Komorowskiego bo chce prezydenta, który pełni tylko funkcje reprezentacyjne a nie rządzi ale Polakom jest potrzebny silny peezydent, który faktycznie zadba o ich bezpieczeństwo i lepszy byt, takim prezydentem nie był, nie jest i jak widać z jego zachowania i oceny tych, którzy go dobrze znają, nie będzie, bo nie jest w stanie być, Bronisław Komorowski.
A jak dla nas, dla Polaków, Komorowski za drogi jest na strażnika żyrandoli.
GNUŚNY HRABIA Z RUSKIEJ BUDY, WTOPA - KOMOROWSKI PRZYSPAWAŁ SIĘ DO PREZYDENCKIEGO FOTELA I ŻYJE SOBIE ZA NASZĄ KASĘ JAK SZEJK.
JEST DROŻSZY OD BRYTYJSKIEJ RODZINY KRÓLEWSKIEJ !!
ZOBACZ ILE PŁACIMY ZA MNOŻĄCE SIĘ WTOPY, CHAMSTWO, PYCHĘ, LEKCEWAŻENIE NAS, OBCIACH NA CAŁY ŚWIAT.
Na utrzymanie kancelarii Bronisława Komorowskiego wydajemy 475 tys. zł dziennie. Prezydent RP kosztuje więcej niż prezydent Niemiec i wiele europejskich koronowanych głów. Na co Komorowski wydaje takie pieniądze?
Na doradcę, który mu napisał przemówienie o bigosowaniu, wygłoszone w German Marshall Fund podczas pierwszej, superważnej wizyty oficjalnej w USA?
„Bigos to takie szczególne, specyficzne danie. Kapusta siekana i siekane mięso długotrwale gotowane” – dowiedzieli się goście prestiżowej instytucji.
Może kasa poszła na pisanie projektów ustaw? Nie, wiadomo przecież, że Komorowski unikał inicjatyw ustawodawczych.
Może więc wydajemy na to, by zatrzeć nieprzyjemne wrażenia gospodarzy po prezydenckich wizytach, jak w Japonii, gdy w parlamencie Komorowski łazi buciorami po fotelach?
Niezależnie od stopnia miałkości i obciachu, jakie niesie ta prezydentura, sumy przejadane przez kancelarię Komorowskiego są porażające. Zwłaszcza w kontekście wypowiedzi liderów PO, że głowa państwa to jedynie strażnik żyrandola.
W Stargardzie Szczecińskim tłum wygwizdał kandydata POWSI. Komorowskiemu puściły nerwy. Wielce obrażony znowu wrzeszczał, wygrażał pięścią i znowu było o kurach. Zapomniał jaśnie wielmożny hrabia z ruskiej budy, co sam przed laty wymyślał i plótł pod adresem urzędującego wówczas prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, prof. Lecha Kaczyńskiego.
Kandydat Platformy Obywatelskiej i WSI, goni w piętkę - podczas wiecu w Stargardzie Szczecińskim nie potrafił zapanować nad nerwami. Z zaciśniętymi ze złości zębami, wrzeszczał jak naćpany i wygrażał pięścią . Ale całkowicie niezrozumiały był wątek "drobiowy", gdy znowu zaczął coś bredzić o... kurach.
W Stargardzie Szczecińskim, oprócz partyjnego aktywu, kandydata Platformy Obywatelskiej, "przywitali" również mieszkańcy miasta. Z transparentami "Precz z Szogunem", głośno domagający się śledztwa w sprawie Fundacji Pro Civili.
To tak wyprowadziło z równowagi Bronisława Komorowskiego, że zaczął wrzeszczeć i wskazywać palcem na krytykujących go młodych mieszkańców Stargardu Szcz.
- Stanowią świetną ilustrację tego, między kim, a kim będziecie państwo wybierali 10 maja. Są tacy, którzy pewnie będą chcieli głosować na awanturę, na kłótnię, na nieumiejętność współpracy, na stwarzanie zagrożenia, na niezgodę narodową. Ale nas jest więcej! Tych którzy chcą Polski bezpiecznej i Polski zgodnej - wrzeszczał Komorowski.
Czyli według starej i mocno już zdartej płyty. Im więcej mówił, "nakręcał" się coraz bardziej. Już nie tylko wrzeszczał, ale i wygrażał pięścią. Chwilami nie kontrolował tego co mówił, bez ładu i składu ...
"Wygranie przez mojego konkurenta... Tacy ludzie będą wchodzili do pałacu prezydenckiego. Tacy ludzie będą budowali wizerunek naszej Ojczyzny na zewnątrz. Tacy awanturnicy, tacy przeciwnicy zgody. Nie ma na to naszej zgody" - wrzeszczał z nienawiścią w oczach..
A teraz najciekawsze! CYTAT DNIA, A MOŻE I CAŁEJ KAMPANII WYBORCZEJ:
"Te słynne kury z Mazur też przestaną się nieść. I co? Nie ma mleka, kury się nie niosą... " - stwierdził kandydat POWSI.
Wątek z drobiem pojawia się nie po raz pierwszy.
To już jakaś obsesja. Czy Bronisław Komorowski jest aby zdrowy ? !!!
Polakom nie jest potrzebny na fotelu prezydenta, pełny pychy, zadufany w sobie, chamski i bezczelny, karierowicz, posiadający powiązania z komunistycznymi, Wojskowymi Służbami Informacyjnymi, które kolaborowały
z tajnymi służbami sowieckimi, (i dlatego zostały zlikwidowane przez państwo polskie) ich patron i obrońca, człowiek chory z nienawiści, który nie panuje nad nerwami i na spotkaniach wyborczych wrzeszczy na Pooaków.
Polakom jest potrzebny silny, spokojny, w pełni zrównoważony i przyjazny prezydent, który faktycznie zadba o ich bezpieczeństwo i lepszy byt. Takim prezydentem nie był, nie jest i jak widać z jego zachowania
i oceny tych, którzy go dobrze znają, nie będzie, bo nie jest w stanie być, Bronisław Komorowski.
A jak dla nas, dla Polaków, Komorowski za drogi jest na strażnika żyrandoli.
GNUŚNY HRABIA Z RUSKIEJ BUDY, WTOPA - KOMOROWSKI PRZYSPAWAŁ SIĘ DO PREZYDENCKIEGO FOTELA I ŻYJE SOBIE ZA NASZĄ KASĘ JAK SZEJK.
JEST DROŻSZY OD BRYTYJSKIEJ RODZINY KRÓLEWSKIEJ !!
Hrabia, z ruskiej budy, niech przestanie gloryfikować WSI, niech przeprosi Polaków, niech zakończy wojnę polsko-polską wszczętą przez Donalda Tuska w 2005 roku po podwójnej klęsce wyborczej a potwierdzoną i wzmocnioną na hucznej prezentacji komitetu wyborczego jaśnie hrabiego z ruskiej budy w 2010 roku, niech odwoła oszczerstwa
i bluźnierstwa jakie wypowiedział przeciw prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, za Jego życia i po tragicznej śmierci, oraz przeciw PiS, i milionom Polaków, ich zwolenników,
niech złoży urząd i zajmie się kurami. To wszystko co może zrobić oprócz uznania swoich błędów, okazania żalu i skruchy, poskromienia swojej chorej nienawiści i pychy.
Tylko,że Polska już chyba się nigdzie nie liczy . Żadne większe dzienniki jak FT , FAZ , LeMonde itd.. nie odnotowaly 1 tury jakims większym poważnym artykulem.
---
MASZ RACJĘ. ALE ZMIENI SIĘ PREZYDENT , W WYBORACH PARLAMENTARNYCH NARÓD POLSKI ODSUNIE OD WŁADZY KLIKĘ POWSI-PSL I PRZYWRÓCI NORMALNOŚĆ W POLSCE I ZNACZENIE POLSKI W EUROPIE I W ŚWIECIE.
Jaki prezydent, jaki rząd - takie w świecie dla Polski i Polaków, szacunek i poważanie, niektórzy Niemcy gotowi szykować nam "drugie Auschwitz" a nawet Amerykance, najlepsi ponoć nasi sojusznicy, wcale nie z ignorancji ale z rozmysłem udają głąbów i nas obrażają ... aby przypodobać się przed wyborami prezydenckimi ważniejszej dla nich nacji.
WSI, Fundcja Pro Civili, podejrzani Rosjanie, międzynarodowi przestępcy ... „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego”. Sumliński opowiada o czarnych kartach w życiorysie prezydenta.
Jak to się stało, że prezydent mojego kraju stał się moim wrogiem? Jak to się stało, że władze tego kraju, z prezydentem na czele, są po drugiej stronie barykady? - zastanawiał się Wojciech Sumliński na promocji swojej książki pt. „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego”. Spotkanie z autorem odbyło się na warszawskich Bielanach, w środku Lasu Bielańskiego przy ul. Dewajtis. Co ciekawe, mimo dość niezwykłego miejsca i równie niezwykłej pory - środka tygodnia o godz. 18:00 - na promocję przyszło kilkaset osób. Czytaj też: „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego”. Wojciech Sumliński ujawnia kulisy powstania swojej nowej książki o prezydencie: „Naciski były do samego końca…”
Spotkanie z Sumlińskim prowadzili Krzysztof Skowroński i Magdalena Uchaniuk z Radia Wnet.
Autor książki rozpoczął od krótkiego wstępu. Jak mówił, moment, w którym wpadł w swoim dziennikarskim śledztwie na trop Bronisława Komorowskiego, był 2006 rok.Nigdy nie postawiłem sobie za punkt honoru, by „ścigać” pana prezydenta, nigdy nie „wziąłem go na cel” - nigdy tak nie było. Wierzyłem zawsze, że dziennikarstwo śledcze jest misją, że dziennikarz śledczy ma ujawniać, co zakryte, co ważne. (…) Zajmowałem się wtedy wyjaśnieniem sprawy śmierci śp. bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Rozpoczynałem pisanie scenariusza do serialu o prawdzie o śmieci ks. Popiełuszki. Wierzyłem, że dotrze to do milionów ludzi - mówił .
Jak tłumaczył; przy okazji swojej pracy dziennikarskiej nad wyjaśnieniem przyczyn trafił na wątek fundacji Pro Civili.
Pokazałem działalność tej fundacji w programie śledczym „30 minut” - to były trzy odcinki, a w latach 2011-2014 pisałem o tej fundacji dość szeroko w swoich książkach. (…) W wyniku działań tej fundacji śmierć poniosło 17 osób, zdefraudowano miliony złotych, które trafiały na Cypr i do Rosji. Ścieżki biegły do MON – zbliżaliśmy się do ministra Komorowskiego, który działał osłonowo wobec tej fundacji. Sumliński przekonywał, że pierwsze informacje w tej sprawie uzyskał od jednego ze swoich informatorów w Centralnym Biurze Śledczym. Opowiadając o problemach związanych z Wojskową Akademią Techniczną, Sumliński dodał: Na terenie działania WAT pojawiali się „dziwni ludzie” - Rosjanie, przestępca o międzynarodowej renomie.
Oficerowie CBŚ zbliżali się, do decyzji, by objąć śledztwem ministra Komorowskiego, i wtedy do komendy policji wkroczyli funkcjonariusze WSI, którzy zażądali wydania wszystkich dokumentów z tej sprawy. A przecież policja nigdy nie podlegała WSI! - podkreślił.
Jedno z pytań dotyczyło tego, w jaki sposób Bronisław Komorowski - działacz opozycji demokratycznej w PRL - nawiązał kontakty z ludźmi ze służb wojskowych. Otóż, już pod koniec lat 80. pan Bronisław Komorowski, wówczas działacz opozycji demokratycznej miał kontakty z oficerami WSW. Znamiennym przykładem jest historia z 1990 roku, gdy pan gen. Tadeusz Rusak został szefem UOP w Krakowie. Wydarzyło się to w sposób zdumiewający. Do pana Jana Rokity przyszedł Bronisław Komorowski i o to poprosił, a wręcz naciskał, mówiąc, że to jego przyjaciel i człowiek, za którego ręczy.Tadeusz Rusak zasłynął w stanie wojennym z tego, że miał bardzo radykalne pomysły na rozprawianie się z opozycją -kontynuował autor. Jak tłumaczył Sumliński, jednym z jego informatorów był płk Aleksander L., dobry znajomy Komorowskiego w czasach PRL. W III RP odszedł ze służby, ale było to trochę jak z „Psów” - czasy się zmieniały, a on był doradcą wielu wojskowych instytucji. Między innymi awansował za czasów Bronisława Komorowskiego – pozostając pułkownikiem, otrzymał uprawnienia, jakie mieli generałowie.
Jak poznałem L.? To rzecz zdumiewająca – poznałem go na Podlasiu, za pośrednictwem moich przyjaciół księży, którzy przedstawili mi go jako „człowieka, który może wszystko”. Jako osobę, która chętnie pomaga różnym ludziom. Powiedziano mi, że pan L. Chciałby mnie poznać, bo interesuje się moją działalnością jako dziennikarza. Przedstawił mi ofertę – że powie mi prawdę, ale nigdy nie będę go pytał o pobudki. Po głębokim namyśle zdecydowałem się korzystać z jego usług - opowiadał Sumliński. Zapewniał, że informacje, jakie uzyskał z tego źródła, musiał weryfikować - inaczej mogło dziać się jak w przypadku otrzymania zdjęcia dokumentującego spotkanie Aleksandra Kwaśniewskiego z Markiem Dochnalem. Warunek był taki, że mamy to opublikować w poniedziałek – a to był piątek. Wtedy, po prostu nas rozegrano – Aleksander Kwaśniewski zareagował bardzo nerwowo, przekonując na porannej konferencji prasowej, że nie pójdzie na komisję śledczą ws. Orlenu. To był sygnał dla Kwaśniewskiego. Gdyby poszedł, to niewykluczone, że trafiłby pod Trybunał Stanu, bowiem mógłby znów kłamać, że nie zna Marka Dochnala i nigdy go nie widział.
Spróbuję opisać drogę, jaka doprowadziła mnie do Bronisława Komorowskiego. On pojawił się w pewnym momencie, gdy różne osoby zaczęły do niego docierać, mówiąc ministrowi, że trzeba przerwać działalność fundacji Pro Civilii, bo Rosjanie kręcą się na WAT i wykradają tajemnice państwowe - mówił Sumliński. Bronisław Komorowski o tym wszystkim wiedział: o Rosjanach na WAT, o defraudacji olbrzymich kwot - i nie zrobił nic, by położyć temu kres. Sumliński podawał też przykłady osób, które chciały sprawę wyjaśniać, a zostały wyrzucane z pracy w MON. Te wyłudzenia były prowadzone na gigantyczną skalę – między innymi były prowadzone „pod zastaw” pewnych systemów teleinformatycznych, które nie powstały. (…) Setki osób były słupami, które bez żadnej hipoteki i żyrantów utrzymywały kredyty warte miliony złotych
- mówił Sumlińskio Fundacji Pro Civili. Wspominał też o pojawiającej się kwestii tej fundacji w zeznaniach „Masy”.
Kluczową rolę odgrywał pan Piotr P., znany ostatnio z działalności SKOK Wołomin – takich działań miał więcej.
To były oficer WSI, ale osób, które działały w tej fundacji było znacznie więcej przekonywał autor, dodając, że tropy prowadzą do osób decyzyjnych w Rosji. Jak tłumaczył, sprawę Fundacji zaczęły w pewnym momencie rozpracowywać… same Wojskowe Służby Informacyjne. Śledztwo przejęły WSI i nawet niedawno słyszałem, jak pan prezydent Komorowski pytał, o co chodzi, bowiem WSI rozpracowywały Pro Civilii. Pan prezydent albo nie wie, co mówi, albo wie doskonale… WSI gdy przejęły to śledztwo, to podjęły działania, które dotyczyły tych, którzy rozpracowywali tę fundację…
Tak jak to bywało za prl-u; gdy zawiadomiłeś, że kradną kacyki z pzpr albo funkcjonariusze ub to prokuratura wszczynała śledztwo ale nie przeciw złodziejom tylko przeciw zawiadamiającemu, przeciw tobie ! Zdaniem Sumlińskiego oficerowie CBŚ i urzędnicy skarbowi, którzy badali kwestię wyłudzeń, trafili pod obserwację oficerów WSI. Podczas przesłuchania 18 grudnia, Bronisław Komorowski mówił, że w tej sprawie trwało śledztwo. Zostało ono wszczęte w grudniu 2014 roku… - niedługo przed przesłuchaniem pana prezydenta, po kilkunastu latach działalności Pro Civili - podkreślał. Pytany o to, w jaki sposób Komorowski nawiązał kontakty z osobami z wojskowych służb, Sumliński wskazał, że istotną rolę mogła odegrać małżonka pana prezydenta. Pojawiały się też inne wątki: Przy okazji prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej, gdy ministrem obrony narodowej był pan Bronisław Komorowski, doszło do sytuacji, w której łączność między wrażliwymi instytucjami, jakimi były attache wojskowe – została powierzona rosyjskiej spółce GTS. Miała ona dostęp do łączności. (…) Na skutek „błędów i zaniedbań” szefa MON został zdekonspirowany obiekt 09120 – cóż to był za obiekt? Każde państwo NATO powinno mieć centrum dowodzenia państwem, gdzie na wypadek zagrożenia mogłyby się schronić najważniejsze osoby w państwie. Fakt istnienia takiego obiektu był objęty klauzulą ściśle tajne. Doszło do ściśle tajnej narady z udziałem premiera Jerzego Buzka. Zamieszczam protokół z tej narady – Bronisław Komorowski wypowiada wówczas zdania, jakie dyskwalifikują go jako ministra obrony narodowej. Mówi on premierowi Buzkowi, że nie wie, jak mogło dojść do tego, że podległy mu MON zaniedbał zabezpieczenie tych informacji. Sowiecka półka GTS miała pełny przegląd tego, co dotyczyło tego obiektu, a ten obiekt nie powstał do dziś- tłumaczył. Z posiadanych przez niego informacji wynika, że to spółka powiązana dziś z firmą… zamieszaną w aferę dot. serwerów w Rosji.
Sumliński mówił też szczegółowo o naciskach, z jakimi spotykał się pisząc swoją książkę. Wspomniał o wywiadzie telewizyjnym, jaki - jako dziennikarz TVP - miał przeprowadzić z ówczesnym marszałkiem Sejmu - Bronisławem Komorowskim. Przyjął mnie i ekipę telewizyjną bardzo sympatycznie. Zaproponował kawę, herbatę – rozmowa była bardzo miła, dopóki nie zapytałem o Fundację Pro Civili. Zmienił się na twarzy i zapytał: „Czy wie pan, co pan robi?”. Następne kwestie to były kwestie przerywające rozmowę. Dał mi minutę na opuszczenie gabinetu - opowiadał Sumliński. Doprowadziło to do oskarżenia mnie o przestępstwo płatnej protekcji. Do tej pory prokuratura nie przedstawiła mi dowodu mojej rzekomej winy.