Jak podkreślił prof. dr hab. Andrzej Stelmach, dziekan Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM w Poznaniu, "wybory samorządowe rządzą się trochę innymi prawami, niż wybory parlamentarne". Wskazał, że w wyborach samorządowych mieszkańcy wybierając swoich prezydentów, burmistrzów, wójtów, ale i radnych, decydują o swojej najbliższej okolicy – o tym, jak przez najbliższe lata będzie wyglądało ich miasto, gmina, powiat i województwo. To są obszary najbliższe każdemu wyborcy. Bez wątpienia bliższe niż polityka ogólnopaństwowa, czy kierunek, w którym rozwija się całe państwo - mówił.

Reklama

Zaznaczył, że kiedy ktoś pyta go, na kogo zagłosuje w wyborach samorządowych, odpowiada, że na tego kandydata, który mieszka najbliżej niego. Wtedy mam pewność, że będzie mu zależało na rozwiązaniu tych samych problemów. On będzie zabiegał, żeby na naszej ulicy było oświetlenie, czy porządny chodnik – bo sam przy tej ulicy mieszka. Mówię o tym oczywiście z pewnym przekąsem, ale w wyborach samorządowych nie chodzi o politykę ogólnopolską, ale właśnie o te lokalne sprawy i problemy – powiedział.

Część ekspertów podkreśla, że samorządy powinny być jak najbardziej niezależne od władzy centralnej, nacisków politycznych liderów. Profesor Stelmach został zapytany, czy w przypadku kandydatów w wyborach samorządowych, ich przynależność do danej partii może im bardziej pomóc, czy zaszkodzić. Odpowiedział, że "jest to zależne od wielu czynników i odpowiedź nie będzie tu nigdy jednoznaczna".

Często jest tak, że jeżeli mniej mnie interesuje to, w jakim kierunku będzie się rozwijała moja wieś czy gmina, co się będzie zmieniało na mojej ulicy, a bardziej interesuję się kwestiami polityki ogólnokrajowej - to wtedy oczywiście będę szukał wśród kandydatów, na których zagłosuję, osób, które mają podobne poglądy polityczne. W tym wypadku najpewniej zagłosuję na kandydata z ugrupowania A, bo ja ugrupowanie A lubię – mówił.

Reklama

Wybory samorządowe - głosować na program czy partyjną przynależność?

Zaznaczył, że spora część wyborców w wyborach samorządowych będzie się jednak kierowała innymi względami. Jak mówił, partie polityczne często prezentują ogólną wizję rozwoju samorządu, wskazują kierunek, w jakim chcą by podążała Polska lokalna. Ekspert zaznaczył, że "taka wizja Polski lokalnej za 10, 20, 30 lat nie dla każdej grupy będzie tym, co ją przekona i skłoni do oddania głosu".

Tłumacząc to obrazowo: ja jestem już zaliczany do tej grupy osób powiedzmy w "sędziwym wieku", więc taka perspektywa tego, co w mojej gminie będzie za 20, albo 40 lat mało mnie interesuje. Oczywiście takie wizje będą przemawiały bardziej do ludzi młodych, bo oni jeszcze kilkadziesiąt lat w tym mieście, czy gminie pożyją, a jeżeli nie oni, to może ich dzieci albo wnuki. Dla młodych ludzi ta perspektywa dalsza jest niezwykle istotna, bo ona często decyduje o tym, czy osiąść akurat w tym miejscu na stałe, bo jest dobra tendencja, są dobre propozycje na przyszłość, czy brać pod uwagę ewentualną zmianę miejsca zamieszkania – mówił.

Dla osób w moim wieku ważniejsza staje się kwestia, czy w mojej gminie zwycięży kandydat, który doprowadzi do tego, że za moim płotem powstanie spalarnia czegoś tam, albo jakaś fabryka np. asfaltu – bo to realnie wpłynie na to, czy zostanę w tym miejscu, czy mimo swojego wieku zacznę się rozglądać za innym miejscem do życia– dodał.

Reklama

Profesor zaznaczył, że też z tego względu niezwykle istotne jest, by do wyborów podejść w pełni świadomie, z pełną wiedzą odnośnie programu danego kandydata.Dopiero patrząc i na wizję rozwoju, i na pomysły rozwiązania realnych, lokalnych problemów, można wybrać "najlepszą ofertę", podjąć "strategiczną decyzję" i zagłosować rzeczywiście na tego kandydata, którego program będzie najbliższy naszym oczekiwaniom – powiedział.

Ekspert zaznaczył również, że w przypadku kandydatów-członków jakiejś partii, u wyborców może pojawić się także wątpliwość, czy w przypadku jakiejś spornej, kontrowersyjnej kwestii będzie się – już jako prezydent miasta, burmistrz, czy wójt - kierował interesem mieszkańców, czy sugestiami liderów swojej partii.

Część wyborców ma przekonanie, że jeżeli mój wójt, czy burmistrz nie należy do żadnej partii politycznej, to będzie się kierował zdrowym rozsądkiem, interesem mieszkańców i swoim interesem - w tym rozumieniu, że jeżeli chce np. być wójtem jeszcze w następnej kadencji, to będzie się starał gminą tak kierować, żeby mieszkańcy byli zadowoleni. I nie ma żadnej nad nim "siły wyższej", żadnego nadzoru politycznego – mówił.

Wskazał, że jeżeli kandydat jest aktywistą partyjnym, albo pochodzi z nadania partyjnego - to wyborcy liczą się też z tym, że "jak on będzie chciał zrobić coś dla gminy dobrego, ale coś co nie jest popierane przez daną opcję polityczną, to on będzie musiał dokonać wyboru czy postąpi zgodnie ze swoim sumieniem i z potrzebami mieszkańców, czy np. ulegnie naciskom liderów partii".

Profesor zaznaczył, że dla wyborców w wyborach samorządowych polityka często jest też pojęciem, jak gdyby "zastrzeżonym dla struktur ogólnopolskich".

W tym rozumieniu polityka utożsamiana jest z partiami politycznymi, biorącymi odpowiedzialność na siebie za zarządzanie państwem. Natomiast w lokalnych społecznościach: w gminie, w powiecie, słowo "polityka" ma nieco inne znaczenie. To odpowiedzialność za mieszkańców danej społeczności, za rozwiązywanie lokalnych problemów – w tym także właśnie za wspomniane wcześniej oświetlenie ulic, czy porządne chodniki" – zaznaczył profesor.