Dr Stępień z Katedry Systemów Politycznych na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych UŁ zwrócił uwagę, że kampanie samorządowe z reguły cieszą się mniejszym zainteresowaniem, niż te rozgrywane na wyższym szczeblu rywalizacji wyborczej, czyli do Sejmu i Senatu oraz na urząd prezydenta RP. Według niego, ze względu na lokalny charakter wyborów, najczęściej nie ma w nich jednego głównego motywu oraz nie biorą w nich bezpośredniego udziału czołowi politycy w kraju, co wpływa na temperaturę kampanii.
To trochę naturalne, ale musimy pamiętać, że wyścigi wyborcze odbywają się jednocześnie w ponad 46 tysiącach okręgów wyborczych. Wszędzie mamy lokalne sceny polityczne i w niektórych miejscach ta rywalizacja jest bardzo zaciekła. Jednak w skali całego kraju i ogólnej ocenie, ta kampania ma chłodną temperaturę. Widać to choćby po przekazie w mediach, w których była ona w tle innych wydarzeń. Większe zainteresowanie opinii publicznej budziły kwestie bezpieczeństwa Polski, czy postawienie przed Trybunałem Stanu prezesa NBP– zaznaczył.
Politolog zwrócił uwagę, że obecne wybory samorządowe uwidoczniły też coraz mniejsze zainteresowanie ze strony samych kandydatów. Jak dodał, coraz mniej samorządowców i polityków chce ubiegać się o urząd wójta, burmistrza, prezydenta miasta oraz mandat radnego. Potwierdzają to dane Państwowej Komisji Wyborczej, według których w 412 gminach zarejestrowano tylko po jednym kandydacie na wójta lub burmistrza.
Politolog: Samorząd się trochę "wykoślawił"
Wynika to z tego, że samorząd się trochę "wykoślawił". W tym sensie, że ma on coraz mniej autonomii, a jednocześnie coraz więcej zadań jest nakładanych na jednostki samorządu terytorialnego. Mamy też bardzo dużą przewagę konkurencyjną. W wielu gminach rządzą te same osoby od wielu kadencji i nowym ciężko jest wejść na ten rynek wyborczy i rywalizować z inkumbentami, czyli obecnie sprawującymi władzę. Dziś, biorąc pod uwagę ogrom zadań, presję społeczną, opinię publiczną, dla wielu sprawowanie władzy nie jest też już tak atrakcyjne pod względem zarobków" – tłumaczył Stępień.
Koncentrując się na polskiej scenie politycznej, zdaniem dr. Stępnia, większe szanse na dobry wynik – szczególnie w dużych miastach - mają kandydaci partii wchodzących w skład rządzącej obecnie w kraju koalicji. Jak zauważył, PiS jest osłabiony po wyborach parlamentarnych, a Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga oraz Nowa Lewica mogą liczyć na premię z tytułu sukcesu z października ub.r.
PiS jest wyraźnie w odwrocie i chyba jeszcze w szoku po wyborach parlamentarnych, co widać choćby po liczbie materiałów promocyjnych jego kandydatów. Zazwyczaj jest też tak, że ekipa, która przegrywa ma trudność w mobilizowaniu elektoratu. Dlatego według mnie PiS ograniczył środki na tę kampanię i chce je zaoszczędzić na wyścig do europarlamentu. Mam wrażenie, że te wybory wręcz oddał. Widzimy też, że kandydaci związani ze Zjednoczoną Prawicą, założyli komitety wyborcze wyborców, odrzucając etykietę partyjną na rzecz rzekomo niezależnych komitetów - podkreślił.
Zwrócił uwagę, że szczególnie w mniejszych ośrodkach, większość komitetów nie jest związana z partiami i polityczny spór nie przebiega wzdłuż linii KO, Trzecia Droga, Nowa Lewica – PiS, lecz kampania i propozycje kandydatów koncentrują się na rozwiązywaniu problemów lokalnych społeczności.
Mówiąc o dużych miastach, politolog nie spodziewa się większych roszad na stanowiskach prezydentów. Wskazał, że najciekawsza rywalizacja jest w Krakowie, gdzie do schedy po Jacku Majchrowskim pretenduje siedmiu kandydatów.
W innych miastach, takich jak Warszawa, Gdańsk, Łódź wynik wydaje się być rozstrzygnięty. W ośrodkach powyżej 100 tys. mieszkańców bardzo rzadko dochodzi do zmiany. Prezydenci rządzą w nich przez kilka kadencji z rzędu i to oni decydują, kiedy mają dość, a nie wyborcy – zaznaczył dr Stępień.
Wybory samorządowe 2024
Wybory samorządowe odbędą się w niedzielę. Druga tura bezpośrednich wyborów wójtów, burmistrzów, prezydentów miast zaplanowana jest na 21 kwietnia. W wyborach samorządowych w całej Polsce wybranych zostanie ponad 46 tys. radnych i blisko 2,5 tys. włodarzy.