Prezes PiS Jarosław Kaczyński poinformował w sobotę, że wystosował list do premiera Donalda Tuska z propozycją serii debat, m.in. o rolnictwie, wojsku, sprawach zagranicznych. Dodał, że takie debaty miałyby zostać zorganizowane "na neutralnym gruncie", a zrealizowane od strony technicznej przez zewnętrzną firmę. Jednak warunkiem debaty Kaczyński-Tusk jest - jak zaznaczył prezes PiS - zwinięcie przez szefa rządu "białej flagi, która powiewa nad kancelarią premiera".

Reklama

Do słów prezesa PiS odnieśli się w niedzielę politycy na antenie Radia ZET.

Według europosła PJN Pawła Kowala, warunek zwinięcia białej flagi "to taki element pewnego upokorzenia". "Chodzi o to, żeby Donald Tusk przystępował do tej debaty, jeśli się na to zdecyduje, a PiS - moim zdaniem - diagnozuje, że Donald Tusk jednak jej chce, na takich gorszych warunkach" - powiedział Kowal.

Zdaniem Andrzeja Halickiego (PO), "jeżeli ktoś miał białą flagę w ręku, to właśnie Jarosław Kaczyński, unikając debaty, czy zakazując PiS udziału w debatach". "To jest dezercja, to jest dyskwalifikacja, jeżeli nie uczestniczy się w debacie wszystkich komitetów, a taka była uzgodniona" - mówił poseł PO.

"Cieszę się, bo po pierwsze prezes uczynił pierwszy krok: wyszedł ze swojej siedziby, tego Centrum Programowego, poszedł do studia, pierwsze starcie samego ze sobą, krok naprzód. Teraz jest chęć debaty, proszę bardzo, drugi krok naprzód. Oby tylko przed 9 października to się wydarzyło, ale mam nadzieję, że do tej debaty wreszcie dojdzie, bo na to czekają wyborcy" - powiedział Halicki.

Europoseł SLD Marek Siwiec zauważył, że wywieszona biała flaga oznacza generalnie kapitulację. "Jeżeli prezes żąda od swojego głównego wroga, żeby zakończył kapitulację, to ja go nie rozumiem" - powiedział Siwiec. "Wyście się państwo zadryblowali w tych analogiach, ponieważ jeżeli ktoś wywiesza białą flagę, to znaczy, że się poddaje. W moim przekonaniu to po prostu było nietrafione mówiąc delikatnie" - ocenił Siwiec, zwracając się do PiS.

Mówił, że w jego przekonaniu premier Tusk zachowuje się jak człowiek tryumfujący. "Jeżeli ja bym o coś apelował do premiera, to żeby te tryumfujące flagi tak do pół masztu obniżyć i już będzie dobrze, natomiast białych tam nie widać" - powiedział Siwiec.

Reklama



Rzecznik PiS Adam Hofman powiedział, że debata liderów, jeśli do niej dojdzie, powinna odbyć się przed samymi wyborami. "Żeby ta debata nie była show, czyli nie takim spektaklem medialnym, tylko merytoryczną rozmową, to Donald Tusk powinien kilka rzeczy nam wyjaśnić, na pewno projekt budżetu, na pewno program (...). Musimy poznać prawdziwy stan finansów i chcielibyśmy także, żeby Donald Tusk przestał zachowywać się w stosunku do ludzi, którzy są wpływowi w sposób uległy" - powiedział Hofman, pytany o warunek debaty Tusk-Kaczyński.

Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski powiedział, że radziłby PiS "nie straszyć Polaków, że coś komuś zwinie, bo wtedy mogą Polacy to różnie odebrać". Jak zaznaczył, przedwyborcza debata polityczna w telewizji nie jest przywilejem polityków. "To jest element demokracji, który się należy wyborcom. Tu nie można robić różnych tego typu uników" - podkreślił szef klubu PSL.

Zdaniem doradcy prezydenta Jana Lityńskiego, PiS chodzi o to, żeby Tusk "przed debatą przyznał się, że w tej debacie nie będzie miał racji". Jego zdaniem do normalnej debaty przeciwnicy przystępują bez warunków; mają swoje opinie i poglądy, które się ścierają. "Natomiast, jeżeli się ustawia kontrpartnera, przeciwnika czy wroga - zależnie od tego, kto jak widzi scenę polityczną - to znaczy, że chce się mieć nad nim przewagę zanim się zaczęła debata" - ocenił doradca prezydenta.