Papier, który - według tvp.info - pojawił się w sejmowych toaletach, jest szary i nie najlepszej jakości. Wydrukowano na nim dziesięć zobowiązań Platformy Obywatelskiej, które Donald Tusk prezentował przed wyborami parlamentarnymi w 2007 roku. Pojawiają się wśród nich obietnice wyższych pensji dla pracowników budżetówki, zbudowania sieci autostrad oraz wielki powrót Polaków z emigracji.
Na rolkach widnieje podpis, sugerujący, że za tę toaletowa inicjatywę odpowiada Komitet Wyborczy Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Jednak rzecznik SLD twierdzi, że nic nie wie o takiej akcji.
Jak podaje tvp.info., za wszystkim może stać były poseł SLD z Warszawy, Piotr Gadzinowski, który chce wrócić na Wiejską. On także jednak oficjalnie wszystkiemu zaprzecza. "Nie wiem, kto to wydrukował. Podejrzewam, że może być to element akcji „Cała Polska czyta dzieciom”. Jak wiadomo, parlamentarzyści często zachowują się jak dzieci, a czytać można wszędzie" - żartuje.
Sprawę skomentował rzecznik klubu PO Paweł Olszewski. Akcję z papierem toaletowym określił jako prymitywny happening. "To jest cały poziom kampanii Sojuszu. To żenujące, to poniżej jakichkolwiek standardów" - oburza się.