Kradzież była wyjątkowo zuchwała. Złodzieje przygotowali się do niej niezwykle starannie. Odkręcili pięciometrową tablicę z jednej strony, z drugiej - gdzie na dawali rady - przecięli śruby. Zabytek zniknął, choć teren muzeum w byłym niemieckim obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu jest monitorowany i czuwa nad nim agencja ochrony.

Reklama

Kradzież odkryli nad ranem dopiero pracownicy muzeum.

Jesteśmy na tropie - twierdzi małopolska policja, ale przyznaje, że sprawa jest trudna do rozwikłania, bo kamery swoim zasięgiem nie obejmowały bramy. Dlatego wyznacza 5 tysięcy złotych nagrody dla każdego, kto pomoże w schwytaniu złodziei.

Kradzież zdenerwowała prezydenta. "Jestem wstrząśnięty i oburzony kradzieżą dokonaną dzisiaj w nocy na terenie byłego niemieckiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Skradziono rozpoznawalny na całym świecie symbol cynizmu i okrucieństwa hitlerowskich oprawców oraz męczeństwa ich ofiar. To czyn godny najwyższego potępienia" - oświadczył Lech Kaczyński.

"Proszę, by uczyniono wszystko, co konieczne dla wykrycia i ukarania sprawców. Apeluję do wszystkich Rodaków, którzy mogą pomóc organom ścigania w odnalezieniu skradzionej tablicy. Naszym wspólnym zadaniem jest przywrócić ją miejscu, w które jest wpisana, a z którego dziś została siłą wydarta" - dodał prezydent.

O kradzieży tablicy rozmawiał także Donald Tusk z prezydentem Izraela w Kopenhadze, na szczycie klimatycznym. Polski premier zapewnił zaniepokojonego Szimona Peresa, że policja stara się złapać złodziei. Wydał też polecenie szefowi MSWiA, by podjął pilne działania w tej sprawie.

Czytaj dalej >>>

Reklama



Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek apeluje z kolei do złodziei, by dobrowolnie zwrócili tablicę. "Proszę, oddajcie ją z szacunku dla cierpienia ponad miliona ofiar zamordowanych w tym nazistowskim obozie, największym cmentarzu ludzkości. Zabierając tablicę, podnieśliście rękę na ich pamięć, a to jest niedopuszczalne" - potępił Buzek złodziei. "Jestem bardzo zasmucony" - dodał.

Oburzenia nie kryje też Władysław Bartoszewski, pełnomocnik premiera do spraw dialogu międzynarodowego i były więzień tego obozu. "Kradzież napisu z bramy będącej wejściem do miejsca męczeństwa ojca Maksymiliana Kolbego w katolickiej Polsce powinna budzić szczególne oburzenie, podobnie jak zbezczeszczenie klasztoru na Jasnej Górze" - przyznaje Bartoszewski.

"To wstrętny czyn, który ma charakter profanacji" - wtóruje mu izraelski wicepremier i minister do spraw rozwoju regionalnego Silwan Szalom. Nie uciekał przy tym od ostrych słów. "Ten gest świadczy po raz kolejny o wrogości i przemocy wobec Żydów" - powiedział Szalom.