Sytuacja powodziowa jest nadal bardzo trudna, pogarsza ją to, że fala kulminacyjna przechodzi przez dany rejon pięć dni, a nawet dłużej. Rozmiękające wały mogą tego nie wytrzymywać - powiedział Frątczak.

Dodał, że takich warunków nie było podczas poprzednich powodzi, kiedy to fala kulminacyjna przechodziła przez dany rejon przez jeden do dwóch dni.

Reklama

"To pogarsza obecną sytuację. Poziom wody w Wiśle jest najwyższy od 1844 r. Dodatkowo fala kulminacyjna przechodzi pięć, a nawet więcej dni. Wały przeciwpowodziowe rozmiękają i istnieje ryzyko ich przerwania" - podkreślił Frątczak.

Jak powiedział, trwa umacnianie i podnoszenie wałów w rejonach, do których fala ma dopiero dotrzeć. Do wielu miejsc np. w woj. mazowieckim skierowano dodatkowych strażaków z innych województw.

"W sumie w akcji, na terenach województw objętych powodzią, bierze obecnie udział ok. 8 tys. strażaków. Od niedzieli interweniowali 14,5 tys. razy" - dodał rzecznik.

Zaznaczył, że strażakom udało się m. in. opanować sytuację w rejonie ul. Nowohuckiej w Krakowie, gdzie doszło do przerwania wału i zalania - najpierw ogródków działkowych, a później budynków wielorodzinnych. "Udało się też ochronić elektrownię w Połańcu" - dodał.

Jak powiedział, nadal bardzo trudna sytuacja jest w miejscowości Tarnobrzeg w woj. podkarpackim i w Sandomierzu w woj. świętokrzyskim, gdzie również woda przerwała wały. "Do przejścia fali kulminacyjnej (na Odrze) przygotowuje się Wrocław. Według prognoz będzie ona jednak niższa o 45 cm w porównaniu z falą w 1997 r." - dodał Frątczak.