Powódź w Polsce nie zwija niestety żagli. Na nadejście wielkiej wody w czwartek cały dzień z niepokojem czekali mieszkańcy Wrocławia i okolic Warszawy. W stolicy miała to być najwyższa fala od ponad 160 lat. We Wrocławiu około południa pojawiła się plotka, że powtórzy się sytuacja z 1997 roku, gdy miasto zostało zalane. Ludzie masowo zaczęli wykupywali ze sklepów wodę mineralną.
Od kilku dni jednak najczęstszą reakcją ludzi mieszkających na terenach zagrożonych powodzią jest pukanie do drzwi towarzystw ubezpieczonych. W ostatniej chwili chcą ubezpieczyć majątek. Bez skutku. – Jeśli mieszka pani na terenach powodziowych, może pani o tym zapomnieć: trochę za późno – mówi Michał Gapys, agent ubezpieczeniowy TUiR Warta pytany o taką możliwość. Agentów w całym kraju niemal zasypały w tym tygodniu zarządzenia z central ubezpieczalni: od 19 maja do 11 czerwca wyłączamy ryzyko powodzi ze sprzedaży nowych ubezpieczeń. Zarządzenie obowiązuje w całym kraju i dotyczy ubezpieczeń mienia firmowego.
Jak tłumaczy przedstawiciel Warty, indywidualne polisy mieszkaniowe może wykupić każdy, bez względu na to, gdzie mieszka. W teorii. – Żaden agent przy zdrowych zmysłach ubezpieczenia od powodzi teraz nie sprzeda – mówi nam pracownica agencji ubezpieczeniowej z Opola. Mniej rozważni przedstawiciele np. z terenów mniej zagrożonych, nawet jeśli będą chcieli sprzedać takie ubezpieczenie, na własną rękę nic ni zrobią. Jak wynika z najnowszego okólnika w firmie InterRisk, bez zgody szefa oddziału od powodzi ubezpieczać nie można. – Tak surowych restrykcji nigdy jeszcze nie było – twierdzi pracownica agencji ubezpieczeń w Łodzi. Oficjalnie InterRisk nie chce rozmawiać o tym okólniku. Nieoficjalnie jej przedstawiciele przyznają, że to naturalny ruch, który ma ustrzec przed machlojkami.
W czasie powodzi w 1997 roku powszechnym procederem była sprzedaż ubezpieczeń osobom, których domy już zostały zalane. Agent najzwyczajniej w świecie wystawiał dokument ze wsteczną datą, zgarniając przy okazji znaczną część wypłacanego potem klientowi odszkodowania. Jak mówi Krystyna Krawczyk z biura rzecznika ubezpieczonych, towarzystwa prawa nie łamią, bo ubezpieczenia są dobrowolne. – Możemy w takiej sytuacji negocjować, ale proszę się nie dziwić, jeśli firma zażyczy sobie horrendalnej składki – mówi Krawczyk.
Wedle obowiązującego prawa towarzystwa nie mogą odesłać z kwitkiem tylko jednej grupy klientów: rolników. Ubezpieczenie budynków rolnych chroni również przed powodzią i jest obowiązkowe. Ale i tutaj w ostatnich dniach wprowadzono zmiany. A konkretnie podwyżki. – U nas w wysokości 50 proc. – mówi Barbara Hornik, menadżer Zespołu Produktów Majątkowych w TUiR Warta. Firma zmieniła też okresy karencji, czyli przesunęła termin, od którego zaczyna obowiązywać ochrona na wypadek powodzi. W niektórych przypadkach ten okres wynosi teraz nawet 30 dni. Według danych Komisji Nadzoru Finansowego na koniec 2009 roku Polacy wykupili 8,163 mln ubezpieczeń od klęsk żywiołowych. Liczba takich polis od 2003 roku wzrosła dwukrotnie.