Oświadczenie Mąki rozesłał do redakcji zespół prasowy ABW. Wiceszef Biura nazywa fakty opisane przez "Rzeczpospolitą" i samego Sumlińskiego insynuacjami. "Przypisywane mi w wyżej wymienionej publikacji działania, które rzekomo miałbym podejmować, godzą w wyznawane przeze mnie standardy etosu służby państwowej" - napisał.

Reklama

"W publikacji zawarto również dane dotyczące podejmowania przeze mnie rzekomo innych działań o charakterze wywierania presji, stosowania nacisków, nakłaniania osób trzecich do składania fałszywych zeznań lub oświadczeń przed organami państwowymi i Sejmową Komisją do Spraw Służb Specjalnych" - wymienia Jacek Mąka.

"Dlatego też zmuszony jestem podjąć wobec redaktora naczelnego <Rzeczpospolitej> i autorów artykułu przysługujące mi z mocy prawa środki procesowe ochrony moich dóbr osobistych w postaci pozwu skierowanego do właściwego miejscowo sądu powszechnego" - tłumaczy wiceszef ABW.

Wojciech Sumliński, podejrzany jest o to, że powołując się na wpływy w Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI, podjął się pośrednictwa w pozytywnej weryfikacji oficera MON, w zamian za 200 tysięcy. We wtorek sąd zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu. Dziennikarz nie trafił jednak do aresztu. Wczoraj rano próbował popełnić samobójstwo.

Reklama

We wtorek wieczorem zdążył jednak przekazać dziennikarzom list, w którym oskarżył Mąkę o groźby pod swoim adresem. Jego zdaniem, naraził się wiceszefowi ABW pisząc o jego mieszkaniu. Według Sumlińskiego, warte milion złotych mieszkanie przyznano Mące bezprawnie. Dziennikarz przekonywał, że wiceszef ABW miał mu potem mówić, iż ten pożałuje, że zajmował się tą sprawą.