Ze stołówki korzystają zarówno pracownicy, jak i petenci sądu okręgowego. Każdego dnia śniadanie czy obiad je tu nawet kilkaset osób. Problem pojawił się, kiedy gastronomiczne sąsiedztwo zaczęto czuć w całym budynku. "Nie rozumiem jak w sądzie może pachnieć klopsikami!" - denerwuje się kobieta, która przyszła złożyć zapytanie o niekaralność.

Reklama

>>>Pudel zeżarł dowód oskarżenia

Niezadowoleni są również sędziowie. "Rzeczywiście bufet jest źródłem nieprzyjemnych zapachów, nielicujących z powagą tak gmachu, jak i urzędu" - przyznaje sędzia Elżbieta Zywar, rzeczniczka szczecińskiego sądu okręgowego.

Władze sądu zwracały się nawet do właścicieli bufetu, aby ci przynajmniej zrezygnowali z gotowania potraw wydzielających intensywne zapachy. Bezskutecznie. "Podpisaliśmy umowę z sądem na robienie posiłków. Ale jak nie chcą, to nie będziemy się narzucać" - mówi najemca lokalu.

Reklama

Bo sędziowie, choć na zapachy narzekają, to obiady w bufecie zjadają z wielkim smakiem. "Może niech lepiej wprowadzą catering?" - proponuje anonimowo jeden z sędziów, który podkreśla, że stołówka w sądzie to dobra rzecz.