"Gdy składałam wypowiedzenie w punkcie sprzedaży TP, usłyszałam, że moja umowa zostanie rozwiązana z dniem 31 marca tego roku, bo luty był za krótki. Miał tylko 28 dni, a Telekomunikacja Polska uznaje w swoich regulaminach, że miesiąc musi liczyć co najmniej 30 dni" - mówi "Gazecie Pomorskiej" pani Majka z Bydgoszczy.
Co na tę niecodzienną sytuację Telekomunikacja Polska? "Pani Majka zrezygnowała z naszych usług 30 stycznia tego roku. Tak więc jej wypowiedzenie liczy się od 31 stycznia 2009 roku. Klientka spóźniała się o jeden dzień. Powinna wypowiedzenie złożyć 29 stycznia tego roku, by umowa została rozwiązana na koniec lutego. A tak jej zapisy będą wiążące dla obu stron aż do 31 marca" - wyjaśnia Maria Piechocka.
>>> Telekomunikacja broni się przed podziałem
I cytuje regulamin świadczenia usług telekomunikacyjnych przez TP: "Umowa może być rozwiązana przez klienta w każdym czasie, z zachowaniem 30-dniowego okresu wypowiedzenia i ze skutkiem na koniec okresu rozliczeniowego”. W rezultacie bezradna mieszkanka Bydgoszczy musiała płacić za telefon o miesiąc dłużej.