W sali balowej na zamku w krainie Panfu za chwilę ma się odbyć ślub. Pan młody, czyli panda z niebieską czupryną, zaprasza wszystkich znajomych na ceremonię. On ma 12 lat, jego wybranka 11. W sali gromadzą się kolejne pandy. Trwają gorączkowe poszukiwania ochotnika, który będzie księdzem.

Reklama

Panna młoda, urocza panda z blond koczkiem, znika na chwilę, żeby przebrać się w odpowiednią suknię. Ponieważ nikt nie chce być księdzem, "narzeczeni" decydują się złożyć przysięgę sami. "Biorę sobie ciebie za żonę w trójcy jedynej prawdziwej i przysięgam cię kochać aż do śmierci w tej grze" - mówi panda chłopiec. Dziewczynka odpowiada: "Biorę sobie ciebie za męża i przysięgam, że będę cię kochać całym swoim życiem". Inne pandy wiwatują, młodzi dają sobie buziaki. Zaraz zacznie się huczne wesele.

>>>Pięciolatki będą uczyć się o seksie

Takie scenki na Panfu.pl to codzienność. Polskie dziesięciolatki w krainie Panfu zajmują się przede wszystkim organizowaniem imprez, szukaniem sobie sympatii i zakładaniem rodziny."Bo każdy chce mieć kogoś bliskiego. A z chłopakiem lub mężem można chodzić na imprezy, dawać sobie buziaki" - tłumaczy 12-letnia użytkowniczka. Dziewczynka szuka właśnie przyjaciela. Ma nadzieję, że gdy go znajdzie, będą razem zarabiać wirtualne pieniądze i wydawać je na ubrania, nowe fryzury i wyposażenie wspólnego domku.

Reklama

>>>Komputerowa kuchnia dla singla

Psycholog Mirosława Kątna uważa, że takie zainteresowanie płcią przeciwną u dziesięcioletnich dzieci jest całkowicie normalne. "Ale może też znaczyć, że dziecko w wirtualnym świecie szuka emocji, jakich nie dostaje w tym prawdziwym. Bo rodzice zbyt rzadko rozmawiają z nim o miłości i rodzinie" - tłumaczy.

Inni specjaliści uspokajają: "Panfu" to nic innego jak tradycyjna zabawa w dom. "Współczesne dziesięciolatki nie przesiadują na podwórkach, rzadziej spotykają się z rówieśnikami w tzw. realu i dlatego potrzebę kontaktu z nimi spełniają w świecie wirtualnym" - tłumaczy psycholog Gracjana Woźniak. Jej zdaniem wirtualna gra to nic złego, pod warunkiem że nie zastąpi całkowicie kontaktu z żywym człowiekiem.

Współtwórca gry "Panfu" Kay Kuehne bacznie obserwuje małe pandy w kilkunastu krajach. "Dzieci odwzorowują to, co widzą w realnym świecie: chcą być nauczycielami, lekarzami czy fryzjerami. I oczywiście bawią się w rodzinę. To nie jest jedynie polskie zjawisko" - śmieje się.