„Po narkotyki sięgnął jeden na trzech Brytyjczyków, wiec czas, żeby przestać się oszukiwać i mitologizować tę kwestię. Należy zmienić prawo na bardziej otwarte a co za tym idzie, na bardziej bezpieczne" - twierdzi w brytyjskim dzienniku "The Guardian" Claudia Rubin, autorka autobusowej kampanii. Kobieta pracuje z organizacji pozarządowej Release, badającej skutki antynarkotykowych regulacji.

Reklama

"Wszyscy znamy osoby, które mają jakieś doświadczenia z narkotykami. A ostatni trzej prezydenci amerykańscy się nawet do tego publicznie przyznali" - tłumaczy Rubin, która wyrzuca politykom i opinii publicznej zbyt sztywne podejście do narkotyków, które są obecne prawie wszędzie. A robienie z tej kwestii tabu tylko i wyłącznie - jej zdaniem - pogarsza sprawę.

Slogan "Nice people take drugs" ma zmusić ludzi do ponownego zastanowienia się nad tym problemem.

Według badań ponad jedna trzecie obywateli Anglii i Walii przyznała się do zażywania nielegalnych narkotyków, a ponad 10 milionów Brytyjczyków paliło marihuanę. Według badań narkotykowa doświadczenia nie oznaczają, że miało te osoby wpadły w nałóg lub wracały do narkotyków. Najczęściej chodziło o pojedyncze przygody.

Reklama

W kontekście tych badań Rubin uważa, że ukrywanie się z narkotykowymi wpadkami, czy wręcz wypieranie się ich, jest hipokryzją, którą należy przerwać. Zdanie autorki sloganu "mili ludzie", którzy biorą narkotyki, nie mają powodu, żeby się z tym kryć.

Nie wszyscy jednak popierają tę akcję. Pisarz Seth Freedman, który polemizuje z poglądami Rubin w Guardianie, zwraca uwagę na niebezpieczeństwo, do którego może doprowadzić autobusowy slogan. Jego zdaniem tak naprawdę usprawiedliwia on narkotykowe historie. "Może mieć też fatalny wpływ na dziecięce myślenie o narkotykach" - podkreśla pisarz.