Paweł Strykowski i Marcin Tomana prowadzili serwis internetowy www.bielsko.biala.pl. Na poczatku zawierał on katalog lokalnych firm oraz repertuar kin i nie miał nic wspólnego z dziennikarstwem. W pewnym momencie mężczyźni zdecydowali, że chcą robić portal informacyjny i zarejestrowali się jako dziennik.

Reklama

Jednak przez moment wydawali serwis bez rejestracji. Wykorzystał to konkurencyjny portal wydający również gazetę papierową i doniósł na Strykowskiego i Tomanę do prokuratury. Później relacjonował przebieg procesu i z nieukrywaną radością poinformował o wyroku.

Sąd w Bielsku-Białej uznał, że wspólnicy wydając serwis złamali prawo i ukarał każdego z nich grzywną w wysokości 3 tysięcy złotych. "Bardziej dotkliwe od grzywny jest stwierdzenie, że staliśmy się przestępcami. Jestem wykładowcą, nie wiem, czy jako osoba skazana będę mógł nadal pracować na uczelni" - mówi "Rzeczpospolitej" Marcin Tomana. "Nie liczy się, czy publikowane treści mają charakter dziennikarski. Ważniejsze jest np. to, jak często są aktualizowane" - dodaje Paweł Strykowski. "W tej sytuacji większość stron internetowych może zostać uznana za dziennik lub czasopismo" - ostrzega.