A wszystko dlatego, że olsztyńska prokuratura, która rozpoczęła śledztwo, tydzień temu przesłała akta Prokuraturze Okręgowej w Białymstoku. To właśnie ona ujawniła nazwiska urzędniczek - pisze "Rz".
Jak? Do olsztyńskiego ratusza, śledczy z Białegostoku napisali list, w którym prosili o przesłanie teczek personalnych urzędniczek oskarżających prezydenta miasta o molestowanie i gwałt.
"Wymieniono je z imienia i nazwiska. Kobiety są świadkami prokuratury w sprawie molestowania i gwałtu. Informacja o liście i nazwiskach kobiet błyskawicznie rozeszła się po ratuszu" - donosi "Rz".
Prokuratura Okręgowa w Białymstoku, która list wysłała, nie chce teraz szerzej komentować tego, co się stało.