Kobieta, z którą rozmawiała PAP, jest przerażona. Tak opowiada o wtorkowym włamaniu do jej samochodu: "Auto stało niezamknięte, bo jest stare i za wybitą szybę musiałabym więcej zapłacić, niż jest ono warte. Mimo to włamywacz nie ograniczył się do zabrania radia, ale zdemolował cały samochód: wyrwał dziecięcy fotelik, powywracał papiery, ale nie ukradł na przykład kilkunastu płyt kompaktowych, które były w środku".

Reklama

Kobieta jest zdziwiona, że złapany już przez policję doświadczony złodziej okradł auto stojące na spokojnej ulicy, w otoczeniu monitorowanych domów. Niepokoi ją także "klimat tworzony wokół Czesława Jerzego Małkowskiego przez Kościół". W niedzielę w olsztyńskiej katedrze proboszcz i wierni modlili się o zdrowie i i wytrwanie dla Małkowskiego.

"Gdyby to była msza odprawiana za grzesznika, który przeprasza i bije się w piersi, że to wszystko robił i że chce się nawrócić i przeprosić, i prosić o wybaczenie, to jak najbardziej, bo taka jest rola Kościoła. Ale tu słychać było, że ksiądz wypowiada się jak prezydent w mediach" - powiedziała.

Czy kobieta dostanie ochronę - tego jeszcze nie wiadomo. Prokuratura na razie milczy. Sam Czesław Małkowski twierdzi, że jest niewinny, a cała sprawa jest "koronkowo zmanipulowana". "Boję się Małkowskiego, bo to nieobliczalny człowiek. Jak wie, że mu grozi do 12 lat więzienia i że w więzieniu nie lubią gwałcicieli, to na wszystko go stać" - twierdzi oskarżająca go kobieta.