Dołączane przez wiele miesięcy gadżety: płyty, książki i filmy przestają podnosić sprzedaż, a wydawcy muszą się liczyć z gorszymi wynikami. Analitycy są zgodni: gadżety nie dają żadnemu tytułowi lojalnych czytelników. W przypadku "Gazety Wyborczej" spadek wyniósł 6 procent. DZIENNIK pozostający na drugim miejscu ma sprzedaż niższą o 24,7 procent, mimo że w porównaniu ze styczniem tego roku poprawił ją o 1,4 procent. Jedynie „Rzeczpospolita” ze stabilnym poziomem prenumeraty zachowała sprzedaż sprzed roku.

Reklama

Rynek sprzedaży egzemplarzowej nie przekłada się jednak na rynek reklamy. Według danych instytutu Expert Monitor w lutym 2008 r. DZIENNIK odnotowal 52-proc. wzrost przychodów reklamowych w stosunku do lutego 2007.

Tomasz Tęcza, analityk rynku mediów z SPC House Of Media, przyznaje, że obserwowany spadek sprzedaży prasy codziennej może być w dużym stopniu spowodowany wyniszczającą polityką gadżetowej. "Wydawcy sztucznie pompują sprzedaż dodawaniem gadżetów, czyli różnego typu kolekcji i dodatków. Zyskują tym samym nowych klientów, których trudno nazwać lojalnymi czytelnikami. Czytelnik gadżetowy kupuje tytuł tylko przy okazji, licząc na film czy książkę" - mówi.

Niektórzy wydawcy, w tym Axel Springer, wydawca DZIENNIKA, rezygnują z kosztownej strategii gadżetowej, co przekłada się na gorsze wyniki sprzedaży. "DZIENNIK znalazł sobie miejsce na rynku i ma potencjał, by dalej na nim funkcjonować" - mówi Rafał Oracz, analityk rynku mediów z CR Media.

Reklama

Parę lat wcześniej podobny kryzys sprzedaży dotknął magazyny kolorowe i tygodniki opinii. Wydawcy tych ostatnich świadomie zrezygnowali wówczas z gadżetów.

Według Rafała Oracz spadek sprzedaży prasy codziennej ma też inny powód i wzmacnia go rozdrabnianie się rynku. Pojawiają się nowe tytuły i dzięki gadżetom trudno jest utrzymać dawną sprzedaż. "Czytelnicy zaczynają mieć coraz bardziej precyzyjne oczekiwania, wciąż pojawiają się też nowe źródła informacji, z których mogą korzystać" - mówi. Zastrzega jednak, że prasa przetrwa ten kryzys. "To ewolucja, a nie rewolucja" - mówi.