System jest niezawodny. Złośliwi twierdzą, że Rosjanie co pewien czas specjalnie rozbijają swoje samoloty na pokazach, żeby chwalić się jak dobrze działają.

Nie ma bardziej niezawodnego i bezpieczniejszego sposobu na uratowanie pilota w zestrzelonej maszynie. Kiedy kilka lat temu na pokazach lotniczych w Le Bourge pod Paryżem Su-30, sowiecki pilot przeszarżował i zszedł tak nisko, że maszyna zawadziła prawym silnikiem o ziemię, to właśnie Zwiezda uratowała mu życie.

Po pociągnięciu przez pilota rękojeści znajdujących się między kolanami, uruchamiany jest mechanizm tele­skopowy wyrzucający fotel z kabi­ny. W okamgnieniu uruchamia się silnik rakietowy działający przez 1 sekundę i wyno­szący fotel na wysokość odpowie­dnią dla rozwinięcia się spado­chronu. Jeśli prędkość wynosi ponad 800 km/h, wysuwają się specjalne osłony dla pilota. Głó­wny spadochron ratowniczy ma powierzchnię 60 metrów kwadratowych. Do tego dwa maleńkie spadochrony do stabilizacji fotela. Chodzi po prostu o to, żeby fotel nie koziołkował podczas lotu.

System jest na tyle mądry, że w chwili uruchomienia automatycznie zapina pasy pilota w fotelu, unieruchamia całe ciało i nadmuchuje powietrzem kombinezon, który chroni przed przeciążeniem. Bez tego - krew odpływająca z nóg pilota zabiłaby go. Wszystko to dzieje się w ciągu jednej sekundy!

Rewelacyjne jest również to, że Zwiezda automatycznie przyjmie pionową pozycję, nawet w momencie kiedy fotel został wystrzelony w kierunku ziemi. Tylko dzięki temu w 1989 roku przeżył pilot Mig-29 na pokazach we Francji.

Po wylądowaniu pilot może skorzystać z zapasu przetrwania. Jest to radiolatarnia, żywność, le­karstwa i nadmuchiwana tratwa.







Reklama