Premier podkreślił, że praca górnika wiąże się z ryzykiem, ale jeśli w "Halembie" były jakieś niedociągnięcia, to szybko będą z tego wyciągnięte wnioski. Tak, by podobna tragedia już nigdy się nie wydarzyła.

Reklama

Jarosław Kaczyński obiecał, że pracownicy firmy zewnętrznej, których wybuch metanu odciął w kopalni od świata zewnętrznego, a także ich rodziny, zostaną otoczeni specjalną opieką państwa. Chodzi o to, że pracownicy ci oficjalnie nie są górnikami, więc w razie ich śmierci lub kalectwa ich rodziny nie mają specjalnych górniczych przywilejów.

Premier podkreślił, że w rejonie, gdzie wybuchł gaz, nie wydobywano już węgla. Właśnie dlatego, że było tam zbyt niebezpiecznie. Ale szefowie kopalni chcieli uratować sprzęt górniczy, wart aż 70 milionów złotych. Dlatego wynajęli firmę, która miała zabezpieczyć pokład i wydostać stamtąd specjalistyczne urządzenia.

Jarosław Kaczyński wierzy, że ktoś przeżył eksplozję. "Jeśli jakieś osoby znalazły się w bocznym korytarzu, to mogły przeżyć, bo siła wybuchu idzie do przodu. Wierzymy, że te dobre wiadomości będą - stwierdził premier.