(1820-1892)

Poeta w Polsce niemal nieznany. Rodowe nazwisko Szenszyn i przywileje szlacheckie zostały mu odebrane w wieku lat czternastu, kiedy stwierdzono, że urodził się przed zawarciem małżeństwa przez rodziców. Zaważyło to na całym jego życiu. Po studiach filologicznych na Uniwersytecie Moskiewskim służył piętnaście lat w armii, by odzyskać tytuł szlachecki. Udało się to dopiero w 1874 roku. Uważany jest za jednego z prekursorów symbolizmu i impresjonizmu rosyjskiego, kontynuatora liryki refleksyjnej Tiutczewa. Główne miejsce w jego twórczości zajmują miłość i przyroda. Był także Fet nowatorem formalnym, pierwszym w poezji rosyjskiej autorem wierszy wolnych, powstałych na samym początku lat 40. XIX wieku. Prawdopodobnie był to wpływ tłumaczonych przez niego poetów niemieckich, tzw. pindarystów, którzy omyłkowo doszukali się wiersza wolnego w utworach starogreckiego liryka, nie rozpoznawszy skomplikowanych wzorców metrycznych. Z jego bogatej spuścizny translatorskiej wymienić należy przekład "Fausta" Goethego i wielu wierszy i ballad Adama Mickiewicza. Władysław Chodasiewicz w eseju "Krwawe pożywienie" tak pisał o ostatnich chwilach poety: "Fet, wzór >>szczęśliwego pisarza rosyjskiego<<, skończył w ten sposób, że chwycił nóż, żeby się zabić i w tym momencie zmarł na atak serca. Taka śmierć w wieku siedemdziesięciu dwóch lat nie świadczy o szczęśliwym życiu".

Reklama

p

* * *

Burza na niebie wieczornym,
Burza na niebie i myśli,
Myśli dręczących mnie tłum -
Burza na niebie i myśli,
Myśli kłębiących się tłum -
Chmura za chmurą gna czarna,
Morza gniewnego w krąg szum.





Reklama

(1842)

* * *

Reklama

Długo się jeszcze pojarzy skromny kaganek Wespera;
Ale już świeci z niebiosów panny niestałe oblicze,
Srebra cieniutkie wężyki błyszczą na śpiącej głębinie,
Niebo gwiaździste we mgiełce czeka na obłok daleki.
Oto nadciągnął z przestworzy, tchnieniu wiaterka posłuszny,
Zakrył boginię i ciemność błoga okryła w krąg ziemię.




(1842)

Bachantka

W południowej godzinie, w błogim cieniu sadu,
W szerokolistnym wianku z pnączy winogradu
I nużącym napojem Bakcha napełniona,
By zaczerpnąć powietrza, rozwarła ramiona.
Odchyliwszy w tył głowę, z pijanym uśmieszkiem,
Rozglądała się właśnie za powiewem rześkim,
Jakby włosy zaczęły palić bez płomienia
Ciekłym złotem jej różę krągłego ramienia.
Coraz niżej gorąca szata opadała
I coraz bardziej młoda pierś się obnażała,
A lubieżne jej oczy, łzami upojone,
Wywracały się z wolna, żądzą przepełnione.










(1843)

* * *

Nudzi mnie wieczne ględzenie o tym, co wzniosłe i piękne;
Wszystkie te głosy jedynie mnie do ziewania przywodzą...
Pozostawiwszy pedantów, spieszę, by z tobą pomówić;
Wiem, przyjacielu, że w twoich czarnych i mądrych źrenicach
Więcej jest piękna, niż w wielu setkach wspaniałych foliałów,
Wiem, że sok życia słodkiego z twoich różowych ust piję.
O, tylko pszczoła wyczuwa w kwiatku kryjącą się słodycz,
Tylko artysta we wszystkim zawsze dostrzega ślad piękna.






(1842)

przeł. Zbigniew Dmitroca