Proszek wysypał się, gdy księgowa biura poselskiego Marka Kuchcińskiego w Przemyślu rozerwała kopertę zaadresowaną do tego polityka Prawa i Sprawiedliwości. Zaraz trafiła na obserwację do przemyskiego szpitala. Jest tam do dziś. Proszek wziął do zbadania sanepid i jak wynika z dotychczasowych testów, nie był niebezpieczny.

Szefowa biura Kuchcińskiego, Lucyna Podhalicz, powiedziała, że "wynik jest negatywny, czyli nic nie wskazuje na to, by substancja przesłana do naszego biura była niebezpieczna dla zdrowia lub życia". Dodała jednak, że proszek musi być jeszcze dwukrotnie sprawdzony. Dopiero wynik trzeciego badania daje całkowitą pewność.

Policja i prokuratura nabrały wody w usta i nie mówią, jakie dokładnie pogróżki znajdowały się w liście do Kuchcińskiego. Jednak nieoficjalnie mówi się, że nie dotyczyły one samego szefa klubu PiS, ale całej koalicji. Został wysłany z Przemyśla i był napisany ręcznie. Biały proszek był w foliowej torebce.