Polskie mięso jest dla Andrieja R. cenne niczym złoto. Inaczej nie zadałby sobie tyle trudu, żeby skonstruować specjalną skrytkę w swoim samochodzie dostawczym. Schował ją za fotelem kierowcy i liczył na to, że nikt niczego nie zauważy. Ale nie takie numery z polskimi celnikami. Odkryli mięsną kontrabandę, gdy Andriej chciał wjechać do obwodu kaliningradzkiego przez przejście w Gronowie.
Rosjanin schował aż dwiecie kilogramów szynki i golonki. Były w czarnych foliowych workach. Jednak mięso nie miało żadnych stempli weterynaryjnych, co oznacza, że nikt go nie badał. Dlatego teraz zostanie spalone.
Ta historia pokazuje, że na zakazie sprzedaży polskiej żywności tracą przede wszystkim zwykli Rosjanie. Ale Moskwa nawet dziś jeszcze raz ogłosiła, że nie zamierza w najbliższym czasie znieść embarga. I na nic zdają się na razie zabiegi Komisji Europejskiej, która próbuje nakłonić Rosję do otwarcia granic dla naszej żywności.