Choć magister farmacji ledwo stał na nogach, w ciągu trzygodzinnego dyżuru zdążył zrealizować aż siedem recept. Wpadł, bo policji o chwiejącym się aptekarzu doniósł jeden z klientów wrocławskiej apteki.
Funkcjonariusze sprawdzają teraz, czy wszyscy klienci dostali od pijanego aptekarza właściwe lekarstwa. Jeśli okaże się, że nieodpowiedzialny farmaceuta wydał komuś inne leki niż powinien, to odpowie za narażenie klienta na bezpośrednie ryzyko utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Wtedy nieprędko zajrzy kolejny raz do kieliszka, bo może trafić na trzy lata do więzienia.