38-osobowa rada zdecydowała: jeśli nazwa miejscowości kończy się słowem "kolonia", "osada", "tartak", "śródmieście", "huta", "letnisko" czy "zdrój", jej dwa człony muszą być oddzielone kreseczką. Do tej pory ta kwestia nie była uregulowana. Rada postanowiła to uporządkować - pisze "Dziennik Łódzki".

Ale ta decyzja znaczy więcej, niż to, czy uczeń na dyktandzie dostanie lepszy czy gorszy stopień. Bo dla władz 800 miejscowości w ponad 200 gminach to poważny kłopot. Trzeba będzie wymienić tablice z nazwami, numerami posesji, tablice na urzędach, drogowskazy, plany zagospodarowania przestrzennego, mapy, dowody osobiste, pieczątki, druki firmowe, zgłoszenia do urzędów skarbowych i ZUS...

Koszty wprowadzenia ortograficznej rewolucji w większości poniosą gminy. Wstępnie można ocenić, że wydatki pójdą w miliony złotych. Budżet państwa pokryje jedynie wydatki związane z wymianą dowodów osobistych. Choć też nie w całości, bo mieszkańcy sami będą musieli zrobić sobie zdjęcie do nowego dokumentu.