Wiadomo, że mięso przewoził polski samochód, ale z której firmy dokładnie pochodziło - tego jeszcze nie wiadomo. Berlińskie gazety piszą, że indyki przyjechały z hurtowni w Wielkopolsce. Jednak oficjalnie nikt tego nie potwierdza, bo Niemcy mieli kłopoty z porozumieniem się z polskim kierowcą, a w dodatku dokumenty transportu nie są kompletne.

To, jak towar znalazł się na targu, to też zagadkowa sprawa, bo miał trafić do tureckiego hurtownika. Kiedy niemiecka policja wpadła na targowisko, mięso było w stanie nienadającym się do jedzenia. Częściowo się rozmroziło.

Dzisiaj kierowca, który wiózł mięso, będzie miał okazję wyjaśnić więcej. Niemcy chcą go przesłuchać w towarzystwie tłumacza.