Jacek Lorkowski wyszedł z jednostki wojskowej w Krakowie po godz. 18. Nie chciał mówić co tam robił bo obowiązuje go tajemnica wojskowa - donosi "Dziennik Polski".

Lekarz znalazł jednak winnego. "Nie wiem, czy fakt zwolnienia mnie z jednostki jest wynikiem nacisku mediów, czy też z góry przygotowanego planu ćwiczeń. Ale wiem jedno: gdyby nie ubiegłoroczna wypowiedź ministra Ludwika Dorna na temat przymusowego wcielania lekarzy do wojska, prawdopodobnie dziś nie byłoby problemu" - mówił. Podkreślił, że Dorn nigdy ze swoich deklaracji się nie
wycofał. "Nam jego słowa ciągle dźwięczą w uszach" - dodał.

Ale rzecznik resortu obrony Jarosław Rybak zapewnił, że powołanie doktora Lorkowskiego nie miało nic wspólnego ze strajkiem lekarzy. "Ćwiczenia były zaplanowane w zeszłym roku, nikt wówczas nie wiedział, że będzie strajk lekarzy" - wyjaśniał. Dodał, że celem
powoływania żołnierzy rezerwy jest sprawdzenie gotowości mobilizacyjnej - czy rezerwista mieszka pod danym adresem, jak reaguje na wezwanie" - tłumaczył.

Kiedy doktor Lorkowski dostał wezwanie do wojska zwołał dziennikarzy i mówił, że to zemsta polityczna za to, że strajkują lekarze. Pokazywał, że zabiera ze sobą szczoteczkę do zębów, bo nie wie na jak długo zniknie za bramą jednostki wojskowej.