Razem z Rutkowskim skazano jego trzech współpracowników. Każdy z nich dostał 14 miesięcy więzienia.
W czerwcu 2005 roku Rutkowski wraz ze swoją ekipą - zamaskowani i w kamizelkach kuloodpornych - zatrzymali w Antwerpii poszukiwanego Piotra K. Wsadzili go siłą do samochodu i zawieźli na miejscowy komisariat. Cała akcja była filmowana przez telewizyjne kamery.
"Zatrzymanie Piotra K. jest pierwszym przypadkiem, kiedy to osoby prywatne zatrzymują i doprowadzają do policji belgijskiej osobę poszukiwaną listem gończym. Gdyby nie zaangażowanie pracowników biura <Rutkowski>, działania belgijskiej policji nie przyniosłyby oczekiwanego rezultatu" - chwalił się wtedy detektyw w komunikacie prasowym.
Belgijski sąd nie podzielił jednak jego entuzjazmu. Uznał, że zatrzymanie Piotra K. - gangstera i szantażysty - było sprzeczne z belgijskim prawem, które surowo zakazuje organizowania prywatnych oddziałów paramilitarnych. Rutkowski wyroku jednak nie usłyszał - nie było go w sądzie. Nie wiadomo, jak Belgowie będą chcieli wykonać karę na detektywie.
Na początku maja Rutkowski wyszedł z aresztu. Za wolność musiał zapłacić - sąd wyznaczył 80 tys. zł kaucji. Detektyw trafił za kratki, bo jest oskarżony o udział w nielegalnym procederze paliwowym, który prowadził Henryk M. Biznesmen z Siemianowic Śląskich sprowadzał do kraju nielegalnie paliwo i nie odprowadzał za nie podatku. Według Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i prokuratury, Krzysztof Rutkowski pomagał Henrykowi M. w praniu pieniędzy pochodzących z przestępstwa. Skarb Państwa miał stracić przez Rutkowskiego trzy miliony złotych.