Pielęgniarki o mediację poprosiły - poza prof. Rzeplińskim - Olgę Krzyżanowską, byłą wicemarszałek Sejmu, a także Henrykę Krzywonos, która z grupą kobiet uratowała strajk w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 roku.

Reklama

Premierowi ten pomysł przypadł do gustu, ale tylko w połowie. Bo na konferencji we Włocławku stwierdził, że nie ma żadnych podstaw, by np. Henryka Krzywonos - mimo zasług - reprezentowała pielęgniarki w rozmowach z rządem. Inaczej sprawa wygląda, jeśli chodzi o wysłannika Rzecznika Praw Obywatelskich. "Bo to jest poważna instytucja, a nie prywatna osoba" - tłumaczył premier.

A do tego szef rządu powtórzył podstawowy warunek, jaki pielęgniarki muszą spełnić, by rozpoczęły się rozmowy - cztery okupujące kancelarię siostry muszą wyjść z budynku. "Zasada jest prosta. Rokowania są możliwe wtedy, kiedy nie ma przestępstwa. Jest przestępstwo: okupacja jest przestępstwem. Więc nie ma rokowań" - wyliczał Kaczyński.

I to właśnie wysłannik prof. Janusza Kochanowskiego spotkał się z czterema pielęgniarkami, okupującymi jedno z pomieszczeń kancelarii premiera. Pośrednik, którego o interwencję poprosiły protestujące siostry, potwierdził, że kobiety dostały paczkę, którą przygotowały dla nich koleżanki.

Reklama